Zaraz się zacznie

I love this pic!they say it's meant to be Annabeth Chase,which totally suits her,but I say this can be anyone!amd I have curly hair so it could be me!!!Bookie Bookgeek Books !!

„Teraz to się zacznie” - najbardziej popularne stwierdzenie przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego. Komunikat, który jeszcze sama pamiętam z czasów własnej ścieżki edukacyjnej. Chyba nic w kwestii tzw. zbędnego straszenia dzieci, się nie zmieniło, bo dziś także słyszę takie rzeczy, wypowiadane przez rodziców i nie tylko przez nich. 

Stwierdzenie „teraz to się zacznie”, już samo w sobie sugeruje zmianę i to dużą. A jak wiadomo każda zmiana niesie ze sobą lęk i wielką niewiadomą, bo nigdy nie jesteśmy w stanie ocenić, czy będzie to zmiana na lepsze, czy też nie. My dorośli boimy się zmian, podejmowania nowych decyzji. Wiemy, że każda zmiana nie musi zmianą, która wyjdzie nam na dobre. Zawsze podejmując jakieś działanie możemy coś stracić, albo zyskać.
Skoro dorosłym tak trudno czasami odnaleźć się w nowej sytuacji, to co dopiero takiemu młodemu człowiekowi, który uczy się życia? 

Pierwsza klasa – nowość, inne otoczenie, nowa pani, nowi koledzy, czwarta klasa - inni nowi nauczyciele, każdy od czegoś innego, kolejne klasy – nowe trudniejsze przedmioty, wymagania i wyzwania, nie wspominając już o szkole średniej. Każdy wie, że lekko nie będzie, stres będzie nieunikniony, więc w czym pomoże jeszcze silniejsze generowanie lęku i zdania typy - „teraz to Ci się zacznie”? Z góry może to sugerować, że nie wierzymy w swoje dziecko i w to, czy sobie poradzi. 

Przecież wiadomo, że jeśli wierzą w Ciebie inni, to automatycznie zaczynasz bardziej wierzyć w siebie. Wiadomym jest też, że lęki rodziców przenoszą się na dziecko, to czego boi się rodzic, często jest też udziałem lęków u dzieci. Wiara we własne siły naprawdę potrafi uskrzydlić i rozwinąć człowieka, natomiast ta niewiara i niepewność siebie potrafią podciąć skrzydła najbardziej zdolnym ludziom.
Podobnie jest z talentami. Mając talent, a nie pracując nad nim, w obawie o niepowodzenie, nie jesteśmy w stanie go rozwinąć, nic osiągnąć i odwrotnie, pracując nad czymś wierząc w siebie i w powodzenie jesteśmy gotowi osiągnąć dużo więcej.

Rodzice nie powinni też oszukiwać dzieci, że teraz to będzie łatwo, prosto i przyjemnie, bo tak się w szkole nie da. No chyba, że dla tych, którym nie zależy. Z reguły potrafi być ciężko i trudno, bo na dobre wyniki trzeba po prostu sobie zasłużyć. Na nic straszenie, na nic też oszukiwanie. Trzeba mówić jak jest „będzie czasami ciężko, ale wierzę, że sobie poradzisz, a jak nie to też się świat nie zawali.” No właśnie, najgorsze co możemy zrobić dziecku, to wzbudzić w nim poczucie, że jego wzloty i upadki w szkole zdecydują o tym, jakim stanie się człowiekiem. Nie możemy dopuścić do tego, aby nasze dziecko budowało obraz własnego „Ja” w oparciu o szkolne noty. Musi czuć, że nie wymaga się od niego bycia geniuszem i prymusem, bo jak wiemy cała szkolna wiedza i tak nie odnajduje zastosowania w życiu. Nigdy nie wiadomo co się nam przyda, ale jeśli widzimy, że nasze dziecko nie ma predyspozycji do przedmiotów ścisłych, to raczej nie zostanie wybitnym matematykiem, nie pójdzie dalej w tym kierunku. W związku z tym może nie warto go aż tak „cisnąć”, może lepiej pozwolić skupić się na przedmiotach z którymi wiąże plany.

O dawna w naszym społeczeństwie pojawia się presja tzw. ”wyścig szczurów”. Najlepiej, aby dziecko było dobre we wszystkim co proponuje szkoła i jej dzisiejszy napięty program, oprócz tego  fajnie, gdyby jeszcze miało chęci i siłę na szereg zajęć dodatkowych. Dziecko – chodzący ideał, tylko wtedy trzeba zadać sobie pytanie, czy nasze dziecko jest szczęśliwe, czy może jest tylko takie wszechstronne, by sprostać naszym oczekiwaniom? Oczekiwaniom dorosłych, którzy muszą się pochwalić przed innym, jakie maja cudowne dziecko. Można i tak, tylko wtedy nie mamy szans wychować dziecka na szczęśliwego człowieka, a tylko takiego z predyspozycją do znalezienia się w gabinecie psychoterapeuty. Który, pomimo że osiągnie dużo będzie nieustannie niezadowolony z siebie i przez podejmowanie kolejnych wyzwań będzie chciał udowodnić swoją wartość sam przed sobą, czując ciągły niedosyt. Będzie wyznaczał kolejne cele, które i tak mu nie dadzą do końca zadowolenia z siebie.

W przyszłości naprawdę wiele rzeczy nie będzie miało znaczenie, nie oznacza to, że mamy odpuszczać, ale też nie dajmy się zwariować. Uczymy się dla siebie, nie dla rodziców, nauczycieli, ocen i nie daj Boże nagród. Piszę to z własnego doświadczenia, ja jako osoba ambitna i obowiązkową, potrafiłam poświęcić wiele dla nauki i ocen, za cenę odpoczynku i wolnego czasu, spotkań ze znajomymi. Sama czasami pytam jakie to ma dziś dla mnie znaczenie? Nawet to, że dobrze zdałam maturę jest również mało istotne. Dziś nikt o tym nie pamięta, nawet dla mnie nie ma to już znaczenia. Na tamten moment to był mój wybór. Nie twierdzę, że pomimo tego poświęcenia byłam geniuszem, bo nie byłam, przedmioty ścisłe jak już pisałam to moja „pieta achillesowa”. Ogólnie było ok., dałam radę. Na pewno na tyle ile potrafiłam. Mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że zrobiłam wszystko. Dziś zaryzykuję stwierdzić, że może nie warto aż tak się zatracać, tracąc przy tym inne ważne rzeczy? Wybór należy do każdego z Was.

Nie zapominajmy o pasjach i o tym co kochamy robić, bo ponosząc porażkę, warto mieć coś co przypomni, że jestem w czymś naprawdę dobrzy. Warto znaleźć odskocznie od tego całego zamętu szkolnego.
Człowiek uczy się przez całe życie. Szkoła to nie tylko nabywanie tych wiadomości podanych przez nauczycieli, czy podręczniki. To też nauka współdziałania w grupie, odnajdywania się w nowych sytuacjach, integracji, poznawania nowych ludzi. Tak duże znaczenie ma również atmosfera, która tą tworzą uczniowie, rodzice i nauczyciele. Są to niewątpliwie warunki sprzyjające nauce i rozwijaniu zainteresowań. Bez tej atmosfery niewiele jesteśmy w stanie osiągnąć. W przyszłości praca człowieka jest o wiele wydajniejsza, gdy ma przy sobie życzliwych ludzi. Praca, gdzie każdy patrzy na siebie wilkiem nie jest pracą przyjemną i często staje się powodem rezygnacji lub poczucia zawodowego wypalenia. 
Dlatego życzę wszystkim udanego roku szkolnego, zarówno uczniom jak i nauczycielom, rodzicom. Żebyście umieli znaleźli ten złoty środek. Dążyli do wiedzy, dobrych wyników, sukcesów, ale też nie za wszelką cenę, aby umieli dostrzec, że w samym życiu najważniejsze jest życie: ludzie, zainteresowania i pasje. Tego, aby potencjalna porażka była lekcją, a nie wyznacznikiem poczucia własnej wartości, powodem rezygnacji z wyznaczonych celów. Życzę wszystkim owocnego, nowego roku szkolnego, adekwatnie do swoich możliwości.

Komentarze

Popularne posty