Człowiek w poszukiwaniu sensu - recenzja

 


Z ludzkim cierpieniem jest jak z gazem. Jeśli wpuścisz pewną jego ilość do zamkniętego pomieszczenia, gaz wypełni je w sposób równomierny i całkowity, bez względu na jego rozmiary. Podobnie cierpienie całkowicie wypełnia duszę i świadomość człowieka, bez względu na to, czy tylko cierpimy ogromnie, czy tylko trochę. Dlatego też rozmiar ludzkiego cierpienia jest pojęciem najzupełniej względnym”

Człowiek w poszukiwaniu sensu”, to kolejna książka, którą udało mi się przeczytać w tym roku. Mam nadzieję, że jej recenzja zachęci Was do lektury i dzięki niej sami dojdziecie do wniosków, że choć nie na wszystko mamy wpływ, to i tak ostatnie zdanie zawsze należy do nas, bo to my decydujemy, co zrobimy w sytuacji, gdy los postanowi rzucić nam pod nogi największe kłody.

Książka ta, to opowieść o niekończącej się nadziei i odnajdywaniu sensu życia nawet w najbardziej dramatycznych okolicznościach, o wewnętrznej mocy człowieka, która pomimo całej beznadziei pomaga przetrwać i pozwala przekuć trudne doświadczenia w coś dobrego. Co więcej całe cierpienie i wspomniana beznadzieja z nieoczywistym podejściem, przestają być już tą beznadzieją i cierpieniem, a stają się sensem samym w sobie.

Autor książki Viktor E. Frankl to profesor neurologii i psychiatrii Uniwersytetu Wiedeńskiego, twórca trzeciej wiedeńskiej szkoły psychoterapii zwanej logoterapią. Frank otrzymał również stopień doktora medycyny i doktora filozofii Uniwersytetu Wiedeńskiego, laureat wielu nagród, wykładowca. Doktor Frank jest autorem 32 książek, a ta o której za chwilę przeczytanie została przetłumaczona na 34 języki i jest jedną z najbardziej znaczących książek w Ameryce.

Viktor E. Frank to więzień obozu koncentracyjnego, swoje wspomnienia zawarł w tej właśnie książce, obok wspomnień autor zapoznaje czytelnika z logoterapią, formą terapii, którą sam stworzył i która jest wykorzystywana w leczeniu depresji, nerwic, uzależnień. Autor pochyla się nad skomplikowaną naturą człowieka i przekonuje, że odnalezienie sensu własnego istnienia jest czymś, co napędza go do życia, jest wręcz niezbędne, aby chcieć, móc i mieć siłę stawiać czoła kolejnym wyzwaniom.

Autor opowiadając o swoich doświadczeniach, losach i przeżyciach więźniów, chce podkreślić, że wszystkie czynniki zewnętrzne, w tym wypadku głód, ból, choroby, tęsknota, lęk, apatia, rozdrażnienie, zniechęcenie, odarcie człowieka z godności, nie są wstanie ostatecznie zabrać mu wyboru odnośnie własnego postępowania wobec życia i drugiego człowieka. Słowo wolność nabiera tu zupełnie innego znaczenia, wydawać by się mogło, że jest wręcz nieosiągalne w takim miejscu, jednak wolność we własnym umyśle, to jedyna rzecz, jaką w takich okolicznościach można zachować i jest jedyną pewną prawdą, której nikt i nic nie jest wstanie komukolwiek odebrać.

Skoro miejsce obozu koncentracyjnego kojarzy się jednoznacznie, to można by rzec, że zachowania ludzkie będą przewidywalne i to nie tylko więźniów, ale także strażników, nic bardziej mylnego i to według autora jest dowodem na to, że zewnętrzne okoliczności nie mogą być usprawiedliwieniem ludzkich zachowań, co sprowadza się do prostego wniosku, że nie tylko cierpienie, ale również radość są uczuciami względnymi i naszym wyborem, jakkolwiek dziwnie to brzmi.

Wybór, o którym pisze Frank przekłada się nie tylko na jakość życia, ale decyduje również o naszym zdrowiu i długości życia. Jak zauważył osoby pozbawione nadziei, wiary w przyszłość, co za tym idzie sensu, szybciej umierały i nie zawsze przyczyną był głód, tortury, tyfus, nieludzkie warunki, ale właśnie utrata nadziei. Autor w ten sposób wskazuje na nierozerwalność umysłu i ciała.

Doktor Frank udowadnia również, że przyzwyczajenie staje się drugą naturą człowieka i jest on w stanie przyzwyczaić się naprawdę do wszystkiego, w jednym momencie obcować z ludzkim cierpieniem i śmiercią, za chwilę zaś szukać normalności w nienormalnych warunkach, tworzyć sztukę, brać udział w kabaretach czy po prostu żartować, co niewątpliwe daje odskocznię i powody, by nie zwariować.

W takich bestialskich warunkach każdy musiał odnaleźć własny cel, własną nadzieję, własny ukryty sens. Dla autora tej książki z jednej strony były to wspomnienia żony, a więc kojąca przeszłość, z drugiej przyszłość, co do której miał wyznaczony cel, a było nim napisanie tej oto książki, o której teraz czytacie. Cel ten w pewien sposób został odebrany w chwili, gdy skrawki papieru z notatkami zostały utracone w obozie i nawet w takim momencie pisarz nie stracił nadziei na realizację swojego planu, pomyślał bowiem, że wszystko, co najważniejsze ma w swojej głowie, że najważniejsze będą jego wspomnienia i doświadczenia, a całe to jego cierpienia będzie miało w ten sposób niekończący sens, będzie służyło czytającym jego książki i korzystającym z wspomnianej wcześniej logoterapii. Sens, jaki odnajdywał nie zawsze wiązał się z małymi obozowych „przyjemności”, celami, które sobie wyznaczył, wspomnieniami o ukochanej. Jak twierdził, gdy człowiek zostanie pozbawiony kreatywności i przyjemności może odnaleźć jeszcze coś, a konkretnie mówiąc, głębokie połączenie z tym, co tu i teraz, a to z kolei może posłużyć do duchowego rozwoju. Bycie - tu i teraz wiązało się z dawaniem nadziei potrzebującym, bycie dla nich terapeutą, tym samym zapobieganie ich całkowitemu poddaniu się, a co za tym idzie samobójstwom. Jako lekarz medycyny doktor Frankl mógł się wykazać w inny sposób, w czym upatrywał kolejny sens. I właśnie ta akceptacja rzeczywistości takiej jaką była, trwanie w niej i nie zmienianie jej na siłę, dawało kolejny powód do odnalezienia głębokiego sensu i stawało się powodem, aby chcieć dalej trwać i znosić, to wszystko, z czym za co dzień trzeba było się mierzyć.

Koniec obozu wydawać by się mogło, to koniec cierpienia i szansa na nowe życie, nie stało się tak w przypadku autora i wielu ludzi, którzy w pewien sposób przesiąknięci obozowym życiem, nie potrafili odczuwać ulgi i radości po jego opuszczeniu. Co gorsza, często okazywało się, że cel i nadzieja, które pozwalały przetrać obozową codzienność, teraz nie mają znaczenia, w wielu przypadkach spotkania z rodziną nie były już możliwe, nierzadko tych osób po prostu nie było. Początek nowego życia niejednokrotnie okazywał się trudniejszy aniżeli życie w obozie, to co trzymało przy życiu, teraz stało się powodem rozpaczy. Życie w nieludzkich warunkach potrafiło zmienić ludzką psychikę w zaskakujący sposób, a mianowicie ofiary stawały się oprawcami, a oprawcy zmieniali swoje postępowanie w sposób pozytywnie zaskakujący. O ile jedni być może wyciągnęli wnioski, o tylu u innych traumatyczne wydarzenia wzbudziły chęć odwetu, ale tu znów człowiek stał przed wyborem, który jak przekonują autor zawsze istnieje bez względu na okoliczności.

Człowiek w poszukiwaniu sensu”, to propozycja moim zdaniem dla każdego, ponieważ ma wymiar ponadczasowy, nigdy przecież nie wiemy z czym przyjdzie nam się zmierzyć, ale teraz już wiemy, że zawsze mamy wybór, ostatnie słowo należy do każdego z nas i nie tylko wtedy, gdy stoimy przed dramatycznymi decyzjami, ale wtedy, gdy w grę wchodzi własne szczęści, bo często to także kwestia naszego wyboru, podjęcia decyzji i własnej interpretacji sytuacji.


Choć to dość długi wpis jak na recenzję, to tylko namiastka tego, co oferuje cała książka. Książka to nie tylko opowieść o obozie, ale również pokazanie jak skuteczną metodą jest logoterapia, jakie jest jej szerokie zastosowanie i jaką ogromną rolę odgrywa w leczeniu pacjentów. Ta lektura to również świetna propozycja dla zwyczajnych ludzi poszukujących odpowiedzi na wiele nurtujących pytań.




Komentarze

Popularne posty