Historie prawdziwe

 

To będzie kilka krótkich historii dających wiele do myślenia. Wybrałam je spośród wielu, które utkwiły mi w pamięci po przeczytaniu książek czy obejrzeniu wartościowych webinarów.

Myślę, że i na Was zrobią wrażenie, ale nie takie dające ekscytacje, ale takie, które mobilizuje do przemyśleń, skłania do refleksji nad ludzkim zachowaniem i daje dowód na to, jak bardzo skomplikowana jest psychika człowieka i jak działa nasz umysł, który chce czasem nas nas chronić przed nami samymi, a raczej przed odczuwaniem niechcianych emocji. To będzie wpis, który powie o sile i mocy przekonać, które tkwią w nas i rządzą naszym życiem, a także o tym, jak chroniąc pozornie innych możemy im szkodzić.

Jeśli często bywacie na moim blogu, to wiecie, jak bardzo lubię psychologię. Praktycznie codziennie coś czytam i oglądam. Bo czy jest coś ciekawszego niż drugi człowiek? Dla mnie nie.

Przygotuj sobie pyszną herbatę albo ulubioną kawę i zarezerwuj sobie chwilę dla siebie, daj sobie czas na przeczytanie tego postu.


Historia numer 1 – Mam to, w co wierzę

Pewna kobieta urodziła bliźniaki, chłopcy od najmłodszych lat nie mieli łatwo, wychowywani byli przed matkę, która miała problemy emocjonalne, a jednym z dowodów na to, był fakt, że wpajała synom, iż gdy Ci dorosną wylądują w szpitalu psychiatrycznym. Dla synów mama była wszystkim, przecież każde dziecko traktuje swoich rodziców, jak bóstwa, wierzy we wszystko co oni powiedzą. Małe dziecko nie jest w stanie też ocenić, czy z rodzicem jest wszystko w porządku czy też nie, każdą sytuację traktuje bez oceny, prędzej pomyśli, że to ono jest do zmiany, naprawy, niż zobaczy, że matka lub ojciec je krzywdzi, wie, że jest zależne od najbliższych i że to od nich zależy jego przetrwanie. Po latach obydwaj chłopcy, a wtedy już dorośli mężczyźni znaleźli się w „obiecanym” przez matkę szpitalu. Co w tym jest takiego zaskakującego? Zaskakuje to, że jeden z nich pełnił tam rolę lekarza psychiatrii, a drugi przebywał jako pacjent.

Często słyszymy, że dzieci z tych samych domów tak bardzo się różnią. Wiesz dlaczego? Dlatego, że pomimo tego, że mają tych samych rodziców, mają też coś, co czyni ich wyjątkowymi i niepowtarzalnymi. W powyższym przypadku dzieci mieli pewnie tych samych znajomych, nauczycieli, te same geny, ale to jak podeszli i zinterpretowali „wróżbę” matki zależało już od nich samych. Przepowiednia matki doszła do skutku, jednak dla każdego z nich była o czymś innym.


Historia numer dwa – Pamiętam tylko to, co chcę pamiętać

Staś miał bardzo nerwowego ojca. Nie raz i nie dwa, wyładował na chłopcu swoją frustrację, mówiąc wprost był to dom, gdzie była obecna przemoc, ta fizyczna również. Pewnego dnia będąc na spacerze w parku, chłopiec był „niegrzeczny”. Tak bardzo zdenerwowało to ojca, że posunął się kolejny raz do rękoczynów, tym razem do tego stopnia, że Staś nie miał siły na własnych nóżkach wracać do domu. Wiesz o czym po latach pamiętało to dziecko? Nie o tym, że zostało zbite przez ojca, ale o tym, że ten „kochający” tatuś zaniósł je do domu na rękach. Skoro zaniósł syna na rękach, to był to dowód miłości, a to, że Staś zapomniał o bólu jest dowodem na to, że czasami bezpieczniej jest nie pamiętać i czuć jak jest fajnie i beztrosko. Potrzeba dziecka jaką jest bycia kochanym przez rodzica, jest tak wielka, że dzieci są w stanie zapomnieć i wybaczyć największe okrucieństwa. Czy więc miłość rodzica do dziecka jest naprawdę bezwarunkowa? Czy raczej to dziecko kocha bezwarunkowo?


Historia numer trzy – Ból fizyczny można wytrzymać, emocjonalny już trudniej

Mała Marysia podobnie jak bohaterowie powyższych historii nie miała łatwego dzieciństwa, jej matka była dość specyficzną osobą, lubiła mieć wszystko pod kontrolą i wszystko, co odstawało, według niej od normy, burzyło jej spokój. Szybko ulegał emocjom, rządziły nią, a nie ona nimi. Była matką perfekcjonistką, wszystko musiało być na tip - top, mieszkanie również, wszystko zaplanowane, wyczyszczone. Może to dawało jej poczucie kontroli, bo tego, co siedziało jej w głowie nie mogła kontrolować. Pewnego popołudnia Marysia zażyczyła sobie płatki z mlekiem, matka spełniła jej prośbę. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to rozlane mleko i potłuczony talerz. Dziewczynka wiedziała, że będzie „awantura”, że matka wpadnie w szał i usłyszy od niej wiele nieprzyjemnych słów. Musiała znaleźć sposób, by odwrócić uwagę od swojego zachowania, a głównie od tego, że matka będzie musiała kolejny raz sprzątać. Pięcioletnia dziewczynka złapała jeden z kawałków zbitego talerza i nie namyślając się długo pokaleczyła swoje ręce, zrobiła to celowo. Dlaczego? Wiedziała, że matka tylko wtedy odwróci uwagę od bałaganu, zajmie się nią, daruje sobie te kilka przykrych słów, których ona – mała dziewczynka nie chce usłyszeć. Wolała ból fizyczny i widok krwi, wolała ten ból zadać sobie sama, bo taki boli mniej.

Po latach, gdy trafiła na terapię, z powodu ciągle powtarzających się nieudanych związków, dowiedziała się, że wszystkie są wynikiem jej dzieciństwa. Nie nauczono jej jak powinna wyglądać prawdziwa miłość.



Historia numer cztery – Nie czyń drugiemu,co Tobie nie miłe

Ufff, możecie odetchnąć to będzie nieco lżejsza historia, ale równie ważna.

Tomasz miał dobrze prosperująca i obiecującą firmę. Przez całe życie marzył, żeby kiedyś wszystko przekazać synowi, nie chciał, żeby to, co udało mu się stworzyć poszło na marne, sam wiedział najlepiej, ile go to wszystko kosztowało, nie tylko finansowo, ale także całe zaangażowanie i czas, który poświęcił, były czymś, co cenił najbardziej. Gdy uznał, że moment na przekazanie firmy nadszedł, zgodnie z planem przekazał wszystko synowi, nie rozmyślał czy ten chce tego czy nie. Działał tak, jakby to, co robi było czymś oczywistym. Syn Tomasza - Jacek nie bardzo chciał przejąć rodzinny biznes, z drugiej strony był wdzięczny ojcu za wszystko, w końcu to dzięki temu biznesowi, miał wszystko, o czym tylko zamarzył. Ojciec nie odmawiał mu niczego, dlatego też w ramach wdzięczności nie sprzeciwił się pomysłowi ojca. Gdy Jacek sam został ojcem, obiecał sobie, że nigdy, przenigdy, nie postawi swojego syna przed faktem dokonanym, będzie dążył, aby jego syn szukał własnej drogi, wyruszył w świat i tam szukał szczęścia. Sam przez całe życie nie czuła się spełniony i żałował, że uległ ojcu, mimo całej dobroci, jaką doświadczył z jego strony. Po latach, gdy syn Jacka stał się dorosły, Jacek wspierał ze wszystkich sił syna, by ten wyjechał na studia, doszedł do rzeczy, o których marzy, nie chciał go zmuszać ani oczekiwać, by ten, jak on sam przed laty spełniał oczekiwania ojca. Syn Jacka nie rozumiał dlaczego coś, co bardzo lubił robić z ojcem musi być pozostawione, przecież chętnie pomagał ojcu, miał do tego smykałkę i czuł się spełniony. Jaki błąd popełnił Tomasz, jaki błąd popełnił Jacek? Ten sam, to oni na własną rękę mieli wizję przyszłości dzieci, nie pytając ich o własne zdanie. Jacek niby nie chciał popełnić błędu ojca, chciał dać synowi wolność, ale pozornie zrobił to samo, co jego ojciec - chciał wpłynąć na decyzje syna. Chcąc dobrze, nie widzimy czasem tego, co służy drugiemu człowiekowi.


Powyższe historie świadczą o tym, jak bardzo dzieciństwo wpływa na całe życie. Nie chodzi o to, aby obwiniać rodziców, bo jedna z teorii mówi, że dają tyle, ile mogą dać, dają więcej niż dostali sami. Często sami mieli pod górkę. Nie mieli tej wiedzy psychologicznej, która my dziś mamy. Poza tym dziś, jako dorośli ludzie, mając problemy możemy sięgnąć po pomoc specjalistów, jeśli zajdzie taka potrzeba. Jednak nie ulega wątpliwości, że wewnętrzne dziecko rządzi, a nawet daje się we znaki w dorosłym życiu. Oczywiście nie możemy usprawiedliwiać zachowań ludzi, które są nie do zaakceptowania.

Powyższe historie są oparte na faktach, pomimo że po swojemu "ubrałam je" w słowa według własnego "widzimisię", sens tego, co  kiedyś przeczytałam jest ten sam. Historie co prawda zostały przeze mnie „ubarwione”, na potrzeby tego wpisu, a także, dlatego że nie lubię i nie chcę spisywać słów innych autorów.

Mam nadzieję, że ten post da Ci do myślenia i otworzy oczy na ludzkie zachowania i na to, jak wszystko to, co było, rzutuje, na to, co jest i będzie.


Komentarze

  1. Dzieciństwo to filar naszego życia. Nie zdajemy sobie sprawę jak ważną jest częścią naszej egzystencji. Świetny artykuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda udane dzieciństwo to podstawa, choć są odstępstwa od tej reguły. Czasem słabe dzieciństwo niczego nie przekreśla, tak jak dobre nie zawsze coś zagwarantuje. Dziękuję za komentarz i szybką reakcję, pozdrawiam.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty