Uwolnij swoją złość

 

Czy zdarza się Ci złościć, a może wręcz wybuchasz gniewem? Jeśli Twoja odpowiedź jest twierdząca, to znaczy, że ten wpis jest właśnie dla Ciebie.

Ten tekst podobnie, jak poprzedni powstał dzięki mojemu uczestnictwu w webinarach, warsztatach i wyzwaniach. Ciszę się, że dzięki temu mogę dziś podzielić się z Tobą moją wiedzą i tym, czego sama się nie dawno dowiedziałam. Oczywiście, to tylko mały wycinek tych wiadomości, bo nie sposób wszystkiego streścić w jednym artykule. Poniższy wpis, to taka – złość w pigułce.

Złość, najogólniej mówiąc, pojawia się tam, gdy coś nie idzie po naszej myśli. Najczęściej złoszcząc się na kogoś innego uważamy, że problem jest w nim samym, tymczasem uczucie to pokazuje prawdę o nas. Każdy z nas się złości, jednak eksponowanie tej emocji często może przebiegać w bardzo różny sposób np. utajony: w postaci bólów głowy, spadku nastroju, zachowań autoagresywnych.

Któż z nas nie słyszał popularnych stwierdzeń typu: złość piękności szkodzi, grzeczne dziewczynki się nie złoszczą, a jedynie do czego są stworzone, to do bycia grzeczną i nie dającą powodów do niezadowolenia swoim rodzicom.

Co w rezultacie powoduje chęć bycia grzecznym? Co w ogóle znaczy być posłusznym? To nic innego, jak robić wszystko, by tylko nie stwarzać problemu, to znaczy dostosować się, spełniać oczekiwania innych, stawiać siebie na końcu, nie mówić o tym czego się pragnie, wtopić się tło.

Złość postrzegana jest jako coś złego, rodzice boją się złości, bo często są bezradni i nie wiedzą, co zrobić ze złością swojego dziecka.

Tyle mówi się dziś o tłumieniu złości, bo przecież skoro nam, jako dzieciom nikt na nią nie pozwalał, to nauczyliśmy się skutecznie przed nią chować, a raczej chować ją w sobie i nie dopuszczać do głosu. Najpierw ukrywaliśmy ją przez innymi, ze względu właśnie na brak przyzwolenia na eksponowanie jej, a później zaczęliśmy ukrywać ją przed są sobą. Stąd tyle mówi o tłumieniu emocji. A to ma już poważne konsekwencje, o których już niejednokrotnie wspominałam.

Nikt z nas nie złości się tak po prostu, pod złością ukrywają się zwykle niezaspokojone potrzeby, złość informuje nas o wielu ważnych sprawach, które są naszym udziałem, szczególnie o tym, że została przekroczona dopuszczalna przez nas granica. Mówiąc bardzo potocznym językiem, ktoś nadepnął nam na odcisku, pojawiła się myśl – tzw. zapalnik, potem emocja, która za tym poszła, no i mamy wybuch. Zwykle po wybuchu takiej złości następuje ulga, upust, ale to w dalszym ciągu nie rozwiązuje problemu, nadal tkwi w nas niezaspokojona potrzeba, co więcej wybuch złości zwłaszcza na dzieci powoduje wyrzuty sumienia i co za tym idzie w konsekwencji czujemy się jeszcze gorzej, ponadto, po takim wylewie emocji doświadczamy uczucia wyczerpania. Tracimy wtedy pokaźne pokłady energii. Jednak nasz problem nie znika, potrzeby są nadal niezaspokojone, a dodatkowo pozostaje jeszcze niesmak, bo być może zaatakowaliśmy niczemu niewinne osoby i pochopnie je osądziliśmy.

Najczęściej nasza złość jest wyładowywana na słabszych, dlatego tak często „obrywają” dzieci. Konsekwencją złoszczenia się na dziecko jest jego niskie poczucie wartości, bo dla niego jest to informacja - jestem zły, bo ktoś na mnie krzyczy. Brakuje wtedy poczucie bezpieczeństwa i akceptacji. Wszyscy złościmy się na dzieci, nie ma co się oszukiwać, jednak najważniejsze to zdać sobie sprawę, dlaczego tak się dzieję i odpowiedzieć sobie na pytania: Czego mi brakuje? Jaka moja potrzeba jest niezaspokojona i czego potrzebuję? To jedyna droga, by moc w przyszłości uniknąć napadów agresji. Jeśli już zdarzy się nam niekontrolowany wybuch złości, co za tym idzie zranimy innych, to najlepszym rozwiązaniem jest po prostu przyznać się do błędu i przeprosić. Jest to też lekcja dla innych, że każdy może popełniać błędy, że przecież jesteśmy tylko ludźmi i skoro umiemy przebaczyć, to inni też nam to będą potrafili ofiarować.

Co przykrywa Twoja złość?

Pod złością, jak już wspominałam może być wszystko. Niezaspokojone potrzeby np. chęć bycia docenionym, potrzeba odpoczynku, potrzeba zrozumienia i akceptacji, ale też lęk, niskie poczucie wartości, mała odporność na krytykę, zazdrość, poczucie winy, wstyd, prośba o uwagę i wiele innych uczuć.

Dlaczego odbywa się to w taki, a nie inny sposób? Z bardzo prostej przyczyny - bo tak łatwiej. Przecież łatwiej jest nam się zezłościć, przerzucić tym samym odpowiedzialność za swoje nie najlepsze samopoczucie, na kogoś innego. Tak po prostu nauczyliśmy się reagować, często odbywa się to metodą kopiuj - wklej, powielamy to, co obserwujemy, to czego nauczyliśmy się tego od swoich rodziców i tego samego uczymy nasze pociechy. Ale pamiętaj – złość – rodzi złość. Łatwiej jest nam uciec się do odczuwania gniewu, znaleźć upust dla własnej frustracji, niż zagłębić w analizie własnej osoby i znaleźć odpowiedź na pytanie: co tak naprawdę budzi we mnie agresję. Poza tym, jest to dowodem na to, że nie mamy dostępu do naszych potrzeb, czekamy na ruch bliskich nam osób, by nam to po prostu dały, tymczasem trzeba mieć świadomość, że dbając o własne potrzeby pokazujemy innym, jak oni sami mają je zaspokajać, bo przecież dzieci uczą się od nas nie tyle przez to, co do nich mówimy, ale głównie przez swoje obserwacje.

Złość to stres

Stres to nic innego, jak nasza interpretacja rzeczywistości i subiektywne podejście do danej sprawy. Głównymi przyczynami złości na drugiego człowieka jest przypisywanie mu złych intencji np. tego że robi coś celowo, by nas zdenerwować, robienie z igły widły - wyolbrzymianie i tym samym wprowadzanie siebie w stan gniewu albo też negatywna ocena drugiej osoby, daleka od prawdy.

Zrzucanie winy na innych

Przerzucanie winy na innych, to chęć uniknięcia odpowiedzialności za własne błędy. Obwinianie innych za nasze niezaspokojone potrzeby, rodzi bezsilności i świadczy o braku naszej dojrzałości, bowiem tylko człowiek dojrzały wie, że jedyną osobą, jaka może zaspokoić jego własne pragnienia jest on sam. Dlatego też tyle mówi się o tym, że żywienie urazy, nieprzerobiona złość doprowadza nas do depresji i przejmuje kontrolę nad naszym życiem.

Myśli zapalniki

Złość to wyuczona reakcja. A myśli zapalniki to nasze programy, to czego się nauczyliśmy, to co zostało nam przekazane. Myśl zapalnik, to moment, gdy odpala się dobrze znany nam program. Jest w nas wiele emocji, ale my nie jesteśmy emocją, to nasz umysł tworzy myśli, nasze interpretacje, którym nie należy wierzyć, szczególnie w złości. Przecież każdemu z nas podczas kłótni zdarzyło się wypowiedzieć, jakieś słowa, których później żałowaliśmy, jest to chyba najlepszy dowód na to, że myśli, które przychodzą do nas w złości nie są godne uwagi i nie można im nazbyt wierzyć.

Geneza naszego gniewu

Skąd tyle złości? Tak, jak wspomniałam, w naszym dzieciństwie prawdopodobnie nie było akceptacji dla złości. Przecież od dzieci wymaga się, aby zawsze miały dobry humor, bo jak to się często mówi – jakie problemy może mieć taki maluch? A mieć może i ma każdy z nich. Bo pod złością może być potrzeba akceptacji rodzica, czy potrzeba uwagi. Co oczywiście nie znaczy, że mamy spełniać wszystkie zachcianki dzieci, bo zrobił np. scenę w sklepie chcąc nową zabawkę, to nie o to chodzi. Brak przyzwolenia na wyrażanie złości skierowanej bezpośrednio na rodziców, skutkuje kumulację tego uczucia, dlatego jeśli kiedyś nie było miejsca i możliwości, by to poczuć, dziś może się to z nas wylewać, stąd także znane wszystkim ciche dni, jako kara dla partnera, obrażanie się, chęć, by inni odgadywali nasze potrzeby, czytali w myślach i spełniali zachcianki, najlepiej jeszcze wtedy, kiedy my sami nawet jeszcze o nich nie pomyślimy.

Dziecko, jak lustro

W naszych dzieciach możemy przejrzeć się, jak w lustrach. W kontekście złości, nasze dziecko złości się prawdopodobnie w taki sposób, jak my, widzi, jak my sami radzimy sobie ze złością i jak ją okazujemy. To co nas drażni we własnym dziecku i powoduje złość, to być może ta ukryta prawda o nas, która jest chowana na głębokim poziomie i nierzadko jest nieuświadomiona.

Ty i tylko Ty

Nasi rodzice nie dali nam wszystkiego czego potrzebowaliśmy, prawdopodobnie i tak dali więcej niż sami dostali od swoich własnych rodziców i za to trzeba być im wdzięcznymi. Nigdy nie jest tak, że otrzymaliśmy wszystko, czego nam do szczęścia brakowało. Czasami dostaliśmy, to czego zupełnie nie potrzebowaliśmy, a czasami, to czego pragnęliśmy było niemożliwym do osiągnięcia. Dziś jesteśmy dorosłymi, ale tylko osoba dorosła z pozycji dziecka będzie miała oczekiwania względem innych i będzie czekała, aż przyjdzie ktoś, kto ofiaruje nam, to o czym marzymy. Im więcej oczekiwań względem innych, tym mniejsze efekty. Dlaczego? Dlatego, że żądania budzą opór. Żądanie wobec kogokolwiek powodują swego rodzaju szantaż emocjonalny i brak wyboru. Poza tym, nie dbając o zaspokajanie własnych potrzeb, pokazujemy naszym dzieciom, czym jest samo poświęcanie i wieczne niezadowolenia. Ponadto skoro My nie dbamy o własne potrzeby, to tym samym nie możemy liczyć, na jakiekolwiek zrozumienie ze strony otoczenia. Co więcej, jeśli sami nie jesteśmy w stanie zadbać o własny dobrostan, to jak ktoś inny ma wiedzieć, jak sprostać naszym roszczeniom. Dbając o siebie, uczysz tym samym swoje dzieci, jak ważne jest dbanie o siebie, a także uczysz zrozumienia dla potrzeb drugiego człowieka.

Chcesz zadbać o innych? Pomyśl najpierw o sobie

Dziś już nikogo nie dziwią sformułowania typy: „zdrowy egoizm”, „najważniejszy w Twoim życiu jesteś Ty sam”. Bo to prawda i jedyna skuteczna metoda, by umieć zadbać o innych. Młoda matka, która nie będzie miała zaspokojonych podstawowych potrzeb, nie będzie miała siły na zajmowanie się własnym dzieckiem, co więcej cały czas będzie jej towarzyszyło poczucie nieustannego poświęcania się, co za tym idzie poczucie braku doceniania jej pracy i zrozumienia dla jej nie najlepszego samopoczucia. Przecież szczęśliwa matka, to szczęśliwe dziecko. A żeby dzielić się tym szczęściem i trafiać w zaspakajanie potrzeb innych, niezbędnym jest identyfikowanie ich u siebie.

Gdy złość przejmuje kontrolę

Oto kilka wymyślonych sytuacji, gdzie pod złością ukryte są inne uczucia i pragnienia:

  1. Twoje dziecko mało nie wpadło pod samochód, Ty chwytasz je nerwowo za rękę i krzyczysz, że trzeba uważać i nie może Ci wyrywać. Jak myślisz, co w tej sytuacji ukrywa się pod złością? Oczywiście strach o życie dziecka, ale przecież łatwiej było wpaść w złość niż dopuścić do głosu, to co mogło zdarzyć się naprawdę.

  2. Twój mąż po całym dniu wraca z pracy, gdy otwiera drzwi od razu słyszy całą litanię żalów i tego, jak Ci ciężko ze wszystkim, z dziećmi, które są niegrzeczne, z wszystkimi powinnościami, a do tego wszystkiego boli Cię głowa, ogólnie masz dość, bo, jak zawsze wszystko jest na Twojej głowie i każdy od Ciebie czegoś oczekuje. Co tym razem ukrywa Twoja złość? Brak docenienia Twojej pracy. Musisz tylko pamiętać, że to Twoja interpretacja i wcale nie musi być tak, że ktoś Cię nie docenia, że nie widzi Twojego zaangażowania, ale ktoś inny ma też swoje obawy. Tak, jak ten mąż z powyższej historyjki, być może też miał ciężki dzień, potrzebuje docenienia i wsparcia. No i pamiętaj, ciągle dopominanie się o docenienie budzi opór. Poza tym, sama musisz starać się zadbać o siebie i pamiętać, że nie tylko Ty masz pod górkę.

  3. Wyobraź sobie, że tracisz kogoś bliskiego, ktoś odchodzi i nie ma szans na to, by wrócił, Ty jesteś kłębkiem nerwów, a złość i gniew ma nad Tobą przewagę. Jak myślisz, co tak naprawdę jest w Tobie, jaka emocja dominuje? Tym razem to może być tęsknota, żal, smutek.

  4. Denerwuje Cię, że inni mogą mieć inny punkt widzenia i tym samym wpadasz w złość. Po prostu daje Ci to poczucie bezpieczeństwa, w innym wypadku czujesz się zagrożony.

  5. Ktoś kolejny raz Cię skrytykował, a Ty zareagowałeś nad wyraz emocjonalnie. Wzbudziło to w Tobie złość i gniew na tego człowieka? Być może skrywasz w sobie niskie poczucie wartości, a każdą negatywną ocenę traktujesz, jak zamach na własne ego.

  6. Coś Ci nie wyszło, zawaliłeś ważny projekt w pracy, a wszyscy tak na Ciebie liczyli, tak bardzo Ci zależało miałeś wszystko zaplanowane, to na Ciebie zawsze było można liczyć, a teraz... Wybuchasz gniewem, złość sprawia, że tracisz poczucie sensu swojej pracy. Co tym razem się ukrywa, lęk przed porażką, lęk przed popełnieniem błędu, przecież zawsze chciałeś być wzorem dla innych.

  7. Po kilkunastu latach małżeństwa dowiadujesz się, że Twój partner/partnerka zdradził/ła Cię, a swoje podwójne życie prowadził od dawna. Odczuwasz złość, knujesz zemstę i zastanawiasz się, jak mu/jej dokopać. Bo znów tak łatwiej. Łatwiej poczuć złość, która pozwala się wyładować, niż dopuścić do głosu smutek, rozczarowanie i stratę.

  8. Pewne małżeństwo w wypadku motocyklowym traci syna. Nie ma końca obwinianie. Bo przecież mąż pozwolił kupić motocykl, z którego sam chętnie korzystał i tak się ekscytował, a wyszło, jak wyszło. Złość, to jedyna metoda, by odzyskać pewien rodzaj kontroli, dać upust emocjom. Łatwiej zresztą obwiniać niż wpaść w rozpacz. Każdy radzi sobie, tak jak potrafi najlepiej i tak, by siebie ochronić, wyjść, jak najmniej pokiereszowanym.

Takich przypadków można by podać o wiele, wiele więcej, może do tej listy chcesz dopisać swój przykład?

Jedną z częstszych metod radzenia sobie z emocjami jest podjadanie, tym bardziej jeśli mamy na myśli stres czy złość. Wiele słyszymy o „zajadaniu emocji”, pomimo że to nie rozwiązuje naszych problemów, to choć na chwilę wzbudza w nas poczucie bezpieczeństwa, odwraca uwagę, nie rzadko przywołuje we wspomnieniach nasz rodzinny dom, w którym być może nauczyliśmy się maskować problemy rozkoszując się różnymi smakami. Najważniejszy krok ku zmianie, to świadomość problemu i chęć zmiany. Być może, to jest główny powód otyłości wśród ludzi i dowód na brak umiejętności zarządzania swoimi emocjami.

Należy także pamiętać, że swoją złość często projektujemy na innych, to znaczy, że jeśli sami ją odczuwamy, to o to samo oskarżamy drugiego człowieka. Złość zresztą jest przez nas chętniej eksponowanym uczuciem niż smutek, czy rozpacz, daje pozorne uczucie mocy i czyni nas silniejszymi, bardziej sprawczymi w oczach innych, pomimo, że złość nie jest zaliczana do pozytywnych emocji.

I pamiętaj nigdy nie jesteś - zły, tylko czujesz złość, a to stanowi ogromną różnicę, bo człowiek nie jest żadna z emocji, którą odczuwa.

Gdy pisałam dla Was ten tekst odczuwałam złość i można powiedzieć podczas dzisiejszego tworzenia doświadczyłam jej namacalnie. Moja potrzeba pisania była skutecznie zakłócana przez absorbujące, młodsze dziecko, a może właśnie przez jego potrzeby, zwrócenia na siebie uwagi. Do tego doszła presja czasu, bo przecież już czas na kolejny wpis. Do pisania tego tekstu zasiadałam kilkakrotnie i mogę powiedzieć, że nawet trochę już się zmęczyłam, tym bardziej, że to już trzeci dzień z rzędu, gdy próbuje, sprostać roli matki i blogerki. Jak zawsze angażuje się na sto procent i zależy mi na tym, aby ten tekst, jak każdy inny, który powstaje, był przemyślany.

Jak widzicie pisać o złości to jedno, a umieć sobie z nią radzić to drugie, więc wiele jeszcze pracy przede mną. Póki co cieszę się, że dobrnęłam do końca, mam nadzieję, że Wy także. Do następnego, oby kolejne tworzenie było spokojniejsze. Pozdrawiam M.W.



Komentarze

Popularne posty