To już rok























Za kilka dni mój blog będzie obchodził pierwsze urodziny. Dokładnie 3 maja 2019 rozpoczęłam swoją przygodę z blogowaniem. W związku z tym postanowiłam zrobić krótkie podsumowanie dotychczasowej pracy. 

Na Dziennikarskich inspiracjach znajduje się już pięćdziesiąt artykułów. Zawsze zachęcam do czytania moich artykułów, ale wydaję mi się, że raczej powinnam zapraszać do czytania moich felietonów, bo ten termin trafniej określa moje publikacje. Jak wiemy felieton, to krótki utwór dziennikarski utrzymany w osobistym tonie, lekki w formie, wyrażający punkt widzenia autora. I takie właśnie są moje wpisy, jedno, co się nie zgadza z definicją felietonu, to to, że nie są one krótkie. Zawsze do końca staram się wyczerpać temat, tak żeby czytelnik nie miał wątpliwości, co do podtrzymywanego przeze mnie stanowiska, a dzięki przedstawianym argumentom staram się skłonić czytelnika do refleksji.

Lubię podejmować gorące, kontrowersyjne tematy, wzbudzające największe emocje, niejednoznaczne. Stanowią dla mnie nie lada wyzwanie, zdaję sobie sprawę, że w ten sposób mogę narazić się na krytykę, ale trudno od początku zapewniałam, że nie będę pisać pod publikę i stawiam na szczerość, konsekwentnie się tego trzymam do dziś. Jak mawiała moja polonistka z liceum lepiej niech gadają o człowieku źle, aniżeli mieliby nie mówić wcale i może coś w tym jest. Dość jest w sieci blogów pisanych pod czytelnika, aby dogodzić jego gustom na siłę, tylko po to, aby uzyskać pokaźną comiesięczną liczbę odsłon lub lajków pod linkami na fb. Nie ma to dla mnie sensu, bo moim celem nie było szukanie odbiorów na siłę, a przedstawianie mojego punktu widzenia i pisanie o takiej rzeczywistości jaka jest, a nie takiej jaką chcielibyśmy widzieć. Może dlatego, że dla mnie prawda jest jedną z najważniejszych rzeczy, a fałsz i sztuczność wyczuwam na kilometr.

Przez ten rok podjęłam wiele różnorodnych tematów. Bezkonkurencyjnym okazał się tekst - „Matki – hejterki” z rekordową nieporównywalną do żadnego innego tekstu, liczbą wyświetleń. Było to jeszcze wtedy, gdy mogłam wklejać swoje linki. Po tym, jak moje posty zostały oznaczone jako spam sytuacja trochę się zmieniła. Zdaje sobie sprawę, że łatwiej byłoby, gdybym udostępniała link, dzięki, któremu każdy z Was bezpośrednio mógłby wejść na bloga, ale niestety nic z tym nie zrobię. Wydaję mi się, że jeżeli komuś zależy na przeczytaniu mojego wpisu, to i tak odwiedzi mojego bloga, jak to mówią dla chcącego nic trudnego.

Największy problem stanowi dla mnie czas, z którym u mnie od dawna było krucho, a od czasu, gdy edukacja przeniosła się ze szkoły to domu, ze względu na koronawirusa, a raczej jak go teraz nazywam koronaświrusa, to jest jeszcze gorzej. Jedyną porą dnia, w której mogłam oddać się pisaniu był moment, gdy młodsza córka zasypiała. I tak jednego dnia coś napisałam, kolejnego dokończyłam, następnego poprawiłam i to jakoś szło. Teraz, gdy latorośl zasypia na godzinę, czy półtorej odrabiamy ze starszą córką lekcje. Lepszej pory dnia na naukę nie znajdziemy, cichszej tym bardziej nie. I tak właśnie czasu na pisanie całkowicie brak. A przy żywym, ruchliwym dziecku, to jest po prostu nierealne. Pisanie wymaga jednak skupienia i przemyślenia wielu rzeczy. Nie chce pisać na odczepnego, jakkolwiek i byle jak, żeby tylko coś opublikować. Poza tym tysiąc innych rzeczy do ogarnięcia, każdy kolejny dzień podobny do poprzedniego – taka praca. Ostatnio ratują nas spacery, po długiej kwarantannie, w końcu to zawsze jakieś urozmaicenie, które zresztą uwielbiam, na lato czekam z utęsknieniem.

Wracając do tematu, spraw, o których warto byłoby napisać jest mnóstwo, niektóre aż się proszą o zabranie głosu, ale takie w szczególności potrzebują skupienia i troski, aby nie popełnić jakiejś gafy. Tak jak temat aborcji, która w ostatnich dniach nabrała mocy. Temat tak trudny i delikatny, ale jakże ważny i myślę, że kiedyś głos w tej sprawie także zabiorę, ale jeszcze moment. O aborcji już pisałam na samym początku, jednak temat potraktowałam dość ogólnie. Teraz ma trochę inny wymiar, być może niedługo się o niego pokuszę.

Przez ten rok przebiłam się przez tematy trudne, lekkie i przyjemne bardziej lub mniej osobiste. Na prywatę rzadko sobie pozwalam, bo nie jest to dla mnie celem samym w sobie. Odnoszę się w tekstach czasem do swojego życia, dając jakiś przykład, ale nie na tyle bym wprowadzała czytelnika z butami w swoje prywatne życie i wiem, że raczej, choć jak mówią nigdy nie mów nigdy, tego nie zrobię. Momentem, w którym złapię trochę oddechu, będzie dzień, gdy moje dziecko pójdzie do przedszkola, wtedy będę miała więcej czasu na pisanie, więcej czasu dla siebie, więcej czasu na wszystko. Każda matka, która to czyta będzie wiedział o czym mówię. A do tego przełomowego wydarzenia jeszcze rok i cztery miesiące. Ideałem dla mnie byłoby napisać coś tak bez odrywania się, od początku do końca, niestety w moim wypadku to na razie nierealne.
Dlatego wiem, że wpisu częściej niż raz w tygodniu nie będzie i nie ma na to najmniejszych szans. 

Jest wiele rzeczy, o których chce jeszcze napisać, inspiracją jest dla mnie samo życie, bieżące sprawy, wydarzenie, nieoczekiwane zwroty akcji, tematy ogólnie bulwersujące społeczeństwo, ważne, których niestety nikt nie porusza, często zamiatane pod dywan.
Staram się zawsze dopracować temat najlepiej jak potrafię, na samym początku sprecyzowałam cel jaki chcę osiągnąć przez napisanie nowego tekstu, a zawsze jest to chęć wyrażenia swojego zdania. 

Marzy mi się napisanie tekstu, który rozwaliłby system, no może bez przesady, po prostu chciałabym napisać dobry tekst, taki robiący megawrażenie, jestem osobą wymagającą od siebie, jeżeli w coś się zaangażuje i czegoś podejmę, to nigdy nie robię tego na pół gwizdka. Dlatego, myślę że wszystko przede mną i że jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa. Mam kilka swoich ulubionych tekstów, które w szczególności chciałabym polecić, a są nimi: „Miej odwagę być sobą”, „Empatia, a co to takiego?”, „Komedia małżeńska”, „Teraz ruch jest po Twojej stronie”, „A bliźniego swego jak siebie samego”, „Wyścig szczurów”, „Tego w szkole się nie dowiesz”, „Przedszkole dobry start w życie”, „Koronawirus”.
A tak naprawdę zachęcam do zapoznania się z każdym.

Nie mogę obiecać i wcale nie twierdzę, że będę pisać do końca świata i jeden dzień dłużej. Być może to mi się znudzi lub uznam, że nie mam nic więcej do dodania, albo znajdę sobie inne zajęcia na miarę swoich oczekiwań i ambicji.
Nie jestem w stanie tak daleko zajrzeć w przyszłość. Na razie robię to, co lubię i jest dobrze. 

Dziś nie myślę o zakończeniu pisania, choć moment do założenia bloga wybrałam chyba nie najlepszy, moje młodsze dziecko miało rok i było coraz bardziej wymagające, domagające się mojego stałego towarzystwa. Jednak taka odskocznia i przestrzeń tylko dla mnie samej była mi niezbędna do normalnego funkcjonowania. No i w ten sposób doszło do tego, że żywot poczciwej Matki Polki został urozmaicony. I choć krajowej, a tym bardziej światowej kariery blogerki nie zrobię, to i tak, myślę że warto robić to co się lubi i wiecie co, jestem z siebie dumna tak po prostu, bo kto mi zabroni?

Życzę, abyście i Wy, szczególnie w tym niestandardowym czasie, znaleźli sobie jakiś rodzaj twórczości, aktywności, to może być wszystko, coś, co będzie Wam przynosiło satysfakcje i będzie przede wszystkim przyjemnością, a nie obowiązkiem, których i tak mamy dość na co dzień. Mam nadzieję, że życzycie mi kolejnych inspiracji i że będziecie regularnie odwiedzali mojego bloga, z ciekawością czytali kolejne wpisy i z utęsnieniem czekali co będzie dalej. Pozdrawiam M.W.




Komentarze

Popularne posty