500 plus-pomaga czy szkodzi?

Do
napisania tego artykułu, skłonił mnie post, udostępniany od dawna,
przez wielu użytkowników Facebooka. A mianowicie brzmi on tak:
„Nie
chcę 500+, nie chcę 300+. Za to godnie chcę żyć ze swojej
pensji.
Po
tych wszystkich „+” wszystko drożeje w zastraszającym tempie.
Ciekawe, kto będzie pracował, skoro ludzie niepracujący mają więcej
pieniędzy, niż Ci, którzy zasuwają dzień w dzień. To jest
chore”.
Przyznaję,
że ilekroć czytam tego typy treści, wzrasta mi ciśnienie. Myślę
sobie, może ktoś do końca nie przemyślał tego, co udostępnił
na swoim profilu. A może modnym już się stało powtarzania w kółko, tych samych oklepanych sloganów. Przyznaję, że nie rozumiem, jak
można nazywać chorym program, mający na celu zapewnienie
godziwych warunków życia polskiej rodzinie.
Naprawdę
myślicie, że wasze pensje byłyby o wiele wyższe, bezrobotnych
byłoby mniej i że wszystko byłoby tańsze? Drożeje od dawna,
drożało już wtedy, kiedy jeszcze nikt nie śnił o świadczeniach.
No i niby jakim cudem ludzie niepracujący mają mieć więcej
pieniędzy, niż Ci, którzy pracują? Świadczenie 500+ jest
przyznawane bez względu na to, jaki kto wykazuje dochód. Program nie
miał skłaniać ludzi do rozważań na temat - pracować, czy może
przejść na bezrobocie? Nie zrezygnujesz z pracy tylko dlatego, że
pobierasz 500+, bezrobotnych przez to nie przybędzie.
Mówicie
też, że to z Waszych podatków, no to tym bardziej powinniście się
cieszyć, że Wasze pieniądze chociaż po części wrócą do
Waszego budżetu. Jeśli już o budżecie mowa, do niedawna
słyszeliśmy tylko o dziurze budżetowej. Dziś wszelki słuch o
niej zaginął, pomimo wprowadzonego programu. I tu nasuwa się dobre
pytanie, co wcześnie przez długie, długie lata działo się z
Waszymi pieniędzmi? Czy wolelibyście, żeby Wasze ciężko
zarobione pieniądze zasilały konta posłów?
Świadczenie
jest przyznawane na drugie i kolejne dziecko. Niedługo to się
zmieni, bowiem od lipca będzie przyznawane także i na pierwsze. I
to jest moim zdaniem sprawiedliwe. Rodzinie z jednym dzieckiem, nie
musi wcale wieść się lepiej niż rodzinie z dwójką dzieci. Ludzie natomiast zawsze znajdą jakąś niesprawiedliwość np. co do
rodzin bardziej zamożnych. „Oni mają dużo, a jeszcze im dają”. To, że ktoś ma dużo, to na to zapracował ciężką pracą,
wytrwałością, szczęściem, dlaczego Tacy mieliby nie dostać? Jeśli nawet teraz tego nie wykorzystają, odłożą na przyszłość
dla dzieci, dadzą im tym samym szansę na lepszy start w dorosłość,
kto z nas by tak nie chciał?
Wiadomo
dla jednych, to tylko 500 zł, dla innych, to aż 500 zł.
Jest wśród
Was również grupa tzw. „niewdzięczników”, mówiących i
myślących „tylko tyle dają”. A jeszcze do niedawna i tego nie
było. Mieć 500 zł miesięcznie, a nie mieć robi wielką różnicę. Spójrzcie, mając trójkę dzieci miesięczni, dostajecie 1000 zł,
co na rok daje sumę 12 tysięcy zł. Od lipca rodzina z trójką
dzieci rocznie dostanie 18 tysięcy. To już robi wrażenie.
Najbardziej zbulwersowani są ludzie bezdzietni, no cóż ich wybór. Myślę, że do końca nie rozumieją, ile kosztuje utrzymanie
dziecka. A gdyby tak wprowadzić 500 plus na singla, męża lub
żonę, to zmieniłoby dogłębnie postać rzeczy i wszyscy w końcu
byliby zadowoleni. Piszę to oczywiście z przymrużeniem oka.
My
Polacy mamy narzekanie we krwi, to już taka nasza mentalność, no i
zazdrość „Kowalski ma, Ja też chcę”. To nasze cechy
narodowe, które potwierdziły się przy okazji tego programu,
programu, który poróżnił Polaków i wzbudził tak wiele emocji.
Przynajmniej mamy o czym sobie porozmawiać.
Dziś jest wszystkim
mało, wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się w naszym kraju: strajk
niepełnosprawnych, strajk nauczycieli, służb mundurowych.
Nie
ogarniam też tego, że popieracie strajk, a nie popieracie tego, że
państwo wspiera polską rodzinę. Nie bulwersuje Was domaganie się
podwyżek przez nauczycieli, przecież też możecie powiedzieć, że
to z pójdzie z Waszych podatków? Nauczyciele wychowują i kształcą
przyszłe pokolenia, to prawda, jak też prawdą jest to, że nie
łatwo jest dziś być nauczycielem i że to ciężka praca. Dlaczego
więc nie doceniacie pracy matek, nie każda może od razu , z
różnych względów wrócić do pracy, nie mówiąc już o samotnych
matkach dla, których sytuacja jest jeszcze trudniejsze. Dla nich
szczególnie pieniądze mają ogromne znaczenie. Dzięki przyznanym
pieniądzom kobiety niekiedy dłużej zostają w domu z małymi
dziećmi, aby móc nacieszyć się macierzyństwem. Czy jest coś w
tym złego? Oczywiście są i takie, które od razu wracają do pracy
po urodzeniu dziecka, nie bacząc na to, czy jest 500 plus czy nie ma. Lubią swoją pracę, nie chcą zostać w domu i w tym również nie
ma w tym nic złego. To już odrębny temat.
Nawiązując
dalej do macierzyństwa, często słyszę "rodzi się teraz tyle
dzieci, bo 500”.
Przyznam, za każdym razem rozbawia mnie to do łez. Spójrzmy prawdzie w
oczy, jeśli ktoś che mieć dzieci, to będzie je miał bez względu
na wszystko. Może są jakieś wyjątki od tej reguły. Osobiście
jest mi trudno sobie wyobrazić, że ktoś decyduje się na dziecko,
dla jakichkolwiek korzyści materialnych. Wiecie co jeszcze mnie
rozbawia, że Wy, którzy negujecie tę formę pomocy finansowej,
jako pierwsi wyciągacie ręce po pieniądze. Błagam nie bądźcie
hipokrytami, mówicie jedno, a robicie drugie. Jeżeli te pieniądze
są Wam niepotrzebne, zróbcie dobry uczynek. Jest tyle instytucji,
szpitali i fundacji, które czekają na darczyńców. Uważam, że
warto. No chyba, że jesteście miłośnikami zwierząt i widok
chorych piesków rozczula Was najbardziej, zasilcie konto schronisk,
dziś to takie modne. Będziecie przynajmniej w porządku wobec
siebie i innych. W ten sposób to ty zdecydujesz, kogo warto wspomóc.
Wiem,
że tym artykułem narażam się wielu ludziom: nauczycielom,
miłośnikom zwierząt i wszystkim tym, którzy są przeciwnikami
programu 500+, ale nie mogę już słuchać niektórych rzeczy.
Macie prawo mnie skrytykować, a Ja mam prawo myśleć i pisać, co
chcę. Tylko szczere pisanie ma sens, pisanie pod ludzi, by tylko
zyskać sympatię jest bez sensu, to zwykłe oszustwo. Myślę, że
jestem głosem setek Polaków, którzy nie mają odwagi lub okazji,
żeby się wypowiedzieć.
Czasami
trudno się odezwać, gdy inni mają inne poglądy, a my nie umiemy
brodzić własnych przekonań. Każdy ma prawo do własnego zdania. Moje jest takie jak przedstawiłam powyżej.
Wiem,
że program nie rozwiąże wszystkich problemów, ale jest chociaż
delikatną pomocą i jak niektórzy mówią "dobre i to”. Cieszę
się, że Polacy mogą sobie pozwolić na więcej: wyjechać na
wakacje, kupić coś o czym marzyli, a nie mogli sobie wcześniej
pozwolić. Żałuję tylko, że program został wprowadzony tak późno
i że nie było go w czasach, gdy ludziom żyło się naprawdę
źle. Teraz jest łatwiej doceńcie to i decydujcie, co zrobić ze
swoimi pieniędzmi, póki je macie, bo nic nie jest dane raz na
zawsze, nawet świadczenie 500+.
Wpis o podobnej tematyce:
https://www.blogger.com/blog/post/edit/6819815775783145807/8375158052169000157
Mogę zrobić nieprofesjonalną recenzję? Jasne, mamy wolność słowa już od kilkudziesięciu lat. Więc zacznijmy moją amatorską wypowiedź.
OdpowiedzUsuńWychwyciłam kilka błędów (kropki po znaku zapytania, za dużo lub za mało spacji, 'Polak' z małej litery), ale poza tym jest poprawnie pod względem gramatycznym i ortograficznym.
Bardzo dobrze, że wyrażasz swoje poglądy bez jakiegokolwiek owijania w bawełnę. Może robisz to dosyć, hmm... ostro? To chyba dobre słowo. Możesz w ten sposób narazić się wielu osobom, ale ważniejsze jest pisanie dla siebie, a nie pod publiczkę i Ty właśnie to robisz.
Moje jedyne zastrzeżenie co do tego artykułu to fragment o zwierzętach. Może i nie są zdolne do myślenia na takim poziomie jak człowiek, ale nadal mogą czuć ból lub samotność.
Bardzo się cieszę, że w końcu pojawiła się osoba wyrażająca swoje poglądy bez próby zdobycia czytelników na siłę. Życzę Ci wielu tematów na artykóły na Twojego bloga i bardzo dużo dziennikarskich inspiracji
Dziękuję, że zechciałeś(łaś) podzielić się swoją opinią na temat mojego artykułu. Jeśli chodzi natomiast o wspomniany przez Ciebie fragment artykułu, dotyczący zwierząt, to chciałabym coś wyjaśnić. Nie napisałam, że zwierzęta nie czują i że można je krzywdzić. To żywe istoty, które czuja tak jak My. Chodziło mi raczej o to, że dziś niektórzy przedkładają szczęście zwierzą nad szczęście ludzi. Gdybym miała wspomóc instytucję charytatywną, to wybrałabym szpital, dom dziecka bądź hospicjum, a nie schronisko. Dla mnie życie człowieka znaczy więcej niż zwierzaka.
Usuń