Edukacja zdrowotna - jestem za, a nawet przeciw

 


Edukacja zdrowotna – temat budzący skrajne emocje, co za tym idzie sprzyjający powstaniu dwóch obozów – za i przeciw. Kolejna gównoburza mająca na celu, podzielić społeczeństwo, wywołać niepotrzebny zamęt, rozpętać gorące dyskusje na forach, by dać możliwość rozładowania napięcia czytelnikom, a dziennikarzom i poczytnym portalom stworzyć pole do popisu i szansę, by wykazać się w znajomej profesji.

Dziś, jak nigdy wcześniej chętnie posłużyłabym się jednym z popularniejszych zdań Lecha Wałęsy, a mianowicie – jestem za, a nawet przeciw. I choć może to wydawać się nielogiczne, dziś tak bardzo pasuje mi do tego wszystkiego, co pragnę przekazać w tym poście i udowodnię Wam, że można być za i przeciw jednocześnie, jakkolwiek dziwnie to brzmi.

Najwłaściwszą rzeczą, aby wyrazić swoje opinie w temacie edukacji zdrowotnej, byłoby wyłączenie telewizji, radia, trzymanie się z dala od tej całej machiny prowokacji i szukanie informacji u źródła, dowiadywanie się, pytanie, zbieranie opinii kompetentnych ludzi.

Programy informacyjne w telewizji nie istnieją dla mnie od dawna, ale siłą rzeczy nie jesteśmy w stanie odłączyć się od tego wszystkiego całkowicie, jednak zawsze mamy wybór - czy ulegniemy presji, damy się omamić i zmanipulować lękiem, jak to było w czasach Covid 19, czy teraz, gdy za naszą granicą trwa wojna.

Niejednokrotnie usłyszałam, że nowy szkolny przedmiot to zło, a celem będzie demoralizacja młodzieży i winniśmy zrobić wszystko, aby do tego nie doszło, w tym przypadku, nie wyrazić zgody na uczestnictwo naszych dzieci w edukacji zdrowotnej.

Jak się okazuje program tego przedmiotu obejmuje tematy poruszane na lekcjach biologii czy godzin wychowawczych, właściwie nie jest niczym nowym, a na korzyść tych zajęć przemawia fakt, że będą poruszane tam tematy zdrowia psychicznego, fizycznego, społecznego, czyli wszystko to, co ma wpłynąć na dobrostan naszej młodzieży. Moglibyśmy powiedzieć, że edukacja zdrowotna dotyczy nas wszystkich, czy chcemy czy nie, jest to temat o nas i dla nas. I w przeciwieństwie do matematyki, czy geografii, która przyda się tylko tym, którzy pójdą w ich kierunku, temat zdrowia powinien być priorytetem dla każdego. Szczególnie w dzisiejszych czasach, gdzie zewsząd docierają do nas informacje o depresjach wśród młodzieży, czy zatrważającej liczbie samobójstw, która to z roku na rok wzrasta. Profilaktyka zdrowia psychicznego, powinna być tematem każdej szkoły. Bez zdrowia psychicznego, dobrze ukształtowanego poczucia wartości, zrozumienia siebie i innych nie ma niczego. Zdrowie psychiczne to baza do wszystkiego, również do zdobywania wiedzy, bo jak wiemy, gdy nie czujemy się bezpiecznie w danym środowisku, a temu wszystkiemu towarzyszy jeszcze stres, nic nam po wiedzy, nawet tej najlepiej podanej, bo aby przyswajać materiał niezbędnym jest czuć się dobrze, jak najdalej od napięcia i lęku.

Od dawna nurtuje mnie pytanie – skoro to wszystko jest tak ważne i wszyscy o tym dobrze wiemy, dlaczego pytają nas o pozwolenie edukowania dzieci w tym zakresie? Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek ktoś pytał mnie o zdanie - czy moje dziecko może uczestniczyć w lekcjach wiedzy o społeczeństwie czy edukacji dla bezpieczeństwa, o istnieniu, której dowiedziałam się w tym roku szkolnym. Jeżeli wiedza o zdrowiu jest tak obiecującym szkolnym przedmiotem, dlaczego nie jest obowiązkowym, a jedynie dobrowolnym wyborem i to wpisanym na ostatniej godzinie lekcyjnej?

Kto z uczniów chce siedzieć godzinę dłużej w szkole?

Czy nie lepszym rozwiązaniem byłoby wpisanie edukacji zdrowotnej w plan lekcji, jak każdego innego przedmiotu i to obowiązkowo.

A może dobrym pomysłem byłoby ujęcie jednej godziny innego przedmiotu na rzecz edukacji zdrowotnej? Wiem, może to brzmi lekko kontrowersyjnie, z naciskiem na lekko, ale uczniowie byliby zachwyceni, rodzice też, no i nie byliby tu oceniani.

Napisałam, że jestem za, a nawet przeciw edukacji zdrowotnej. Za – bo dotyczy nas wszystkich, a inwestycja w zdrowie psychiczne zaprocentuje w przyszłości, jest dobrym startem i obietnicą, by chcieć sięgać po więcej. Przeciw – że została potraktowana po macoszemu, przypinając jej łatkę przedmiotu - „uwaga niebezpieczny”, co za tym idzie nieobowiązkowy.

Jeśli czytacie regularnie moje posty, wiecie, że dużo czasu poświęciłam szkole, sama pisałam o tym, że szkoła nie uczy tego, czego uczyć powinna, czyli samego życia, wszystkiego tego, co dotyczy każdego bez wyjątku – funkcjonowania w społeczeństwie, radzenia sobie z emocjami, szacunku do drugiego człowieka, budowania samooceny, asertywności, radzenia sobie ze stresem, zaspakajania własnych potrzeb, zdrowego egoizmu, rozpoznawania niepokojących symptomów zdrowia psychicznego, zwalczania perfekcjonizmu i dążenia do ideału, przyzwolenia na błędy i nie banie się porażek, rozbudzania ciekawości i odnajdywanie pasji, odkrywania talentów, empatii, zrozumienia dla inności itp., itd.

Edukacja zdrowotna mogłaby przetrzeć ślady dla innych „życiowych” szkolnych przedmiotów, stworzyć przestrzeń i lepsze warunki do rozwoju dzieci i młodzieży, co powinno być celem każdej szkoły, jak przystało na dwudziesty pierwszy wiek.

A Ty co myślisz o edukacji zdrowotnej?


Komentarze

Popularne posty