Kilka kłamstw

 

Kilka kłamstw, w które chcemy wierzyć, choć nijak się mają do rzeczywistości:

  1. Zdrowie jest najważniejsze

Najważniejsze, choć w ogóle o nie nie dbamy, nie badamy się, nie potrafimy docenić, nie jesteśmy wdzięczni, gdy nie szwankuje. Dopiero, gdy je tracimy widzimy, jaką wartością było. Nie na darmo mówi się, że tracąc zdrowie, zostajemy pozbawieni innych problemów, bo wszystko inne schodzi na drugi plan.

Zdrowie jest najważniejsze mówi starsza pani, która sama nie pamięta kiedy robiła zwykłe badanie krwi. Zdrowie jest najważniejsze mówi młody mężczyzna, dla którego ruch to zło konieczne, sam nie wie kiedy ostatnio był na spacerze, schody traktuje jak wroga, a windę jak najlepszą przyjaciółkę, dobrze, że ma samochód, bo może podjechać wszędzie tam, gdzie nie zamierza używać własnych nóg, bo i po co.

Zdrowie jest najważniejsze mówi nałogowy palacz, kończący dzień z rezultatem wypalonych dwóch paczek papierosów, przynajmniej jest czym zająć ręce - jak twierdzi no i ludzie przecież robią gorsze rzeczy. Zdrowie jest najważniejsze, mówi kobieta, która do każdej kolacji otwiera nową butelkę wina, w celu rozluźnienie i regulacji emocji, tłumacząc sobie, że to w dbałości o układ krążenia. Zdrowie jest najważniejsze twierdzi mężczyzna zasiadający codziennie z kuflem piwa przed telewizorem, bo swoje zamiłowanie do piwa wspiera błędnym przekonaniem o prawidłowej pracy nerek. Wszystko znajduje swoje wytłumaczenie i usprawiedliwienie. I nawet, gdyby wierzyć, że choroby mają przyczynę w przekonaniach - czyli szkodzi mi to, w co uwierzę, że mi szkodzi i przecież nie rzadko nadużywający alkoholu żyją dłużej niż abstynenci, to pomimo tego, nie widzimy niczego dziwnego w powyżej wymienionych zachowaniach, na przykład tego, że szwankuje psychika. Bez względu na to czy wierzymy, że choroby są źródłem emocji, o czym mówi totalna biologia, efektem destrukcyjnych myśli, próbą ukarania siebie płynącą z podświadomości, nieświadomym dążeniem do rożnych schorzeń, w celu osiągnięcia korzyści (jakkolwiek to dziwnie brzmi), czy może efektem bardziej przyziemnych rzeczy takich jak: niekorzystny tryb życia, niezdrowego odżywiania, brak ruchu, nadużywanie nikotyny, alkoholu, skłonności do dziedziczenia chorób, to faktem jest, że zdrowie dla większości nie jest nadrzędną wartością i zaczynamy doceniać je w momencie jego utraty.

Należałoby tu poruszyć jeszcze jeden ważny aspekt, że utrata zdrowia wcale nie musi stanowić o wewnętrznym cierpieniu, bo przecież wszystko jest kwestią podejścia i nie sposób nie wspomnieć tu na przykład o ludziach z niepełnosprawnościami, którzy są w stanie osiągnąć więcej niż nie jeden pełnosprawny człowiek. Ich niepełnosprawność w żaden sposób ich nie ogranicza, co więcej czasem napędza jeszcze bardziej. Co za tym idzie moglibyśmy stwierdzić, że to nie zdrowie lub jego brak stanowi o naszym dobrostanie, a sposób, w jaki do niego podchodzimy. Tu przychodzi mi na myśl teza, że prawdziwemu wewnętrznemu szczęściu nic nie przeszkodzi, a będąc nieszczęśliwymi z sobą samym, nie ucieszy nas nawet taka wartość jak zdrowie. Niekiedy pogrążając się w chorobie stajemy się martwi za życia, a wystarczyłaby zwykła wdzięczność, że choć z chorobą, to możemy jeszcze doświadczać, zrobić wiele, żeby choroba nie miała nad nami władzy. Może to tylko przekonanie, że nie można być szczęśliwym z chorobą, bo przecież to nie szczęście czyni nas wdzięcznymi, a wdzięczność szczęśliwymi.

  1. Nic się nie zmieniasz

Takie komentarze można najczęściej zaobserwować pod publikacjami zdjęć. Mało tego są też tacy, którzy śmią twierdzić, iż dla niektórych nie dość, że czas się zatrzymał to jeszcze zaczął się cofać. (I w tym momencie myślę sobie - całe szczęście, że nie padło to niepoprawne stwierdzenie – cofać się do tyłu). Tyle w tym dobrego.

A tak, już całkiem serio, uważam, że czas traktuje nas wszystkich dość sprawiedliwie i może są osoby, których wygląd fizyczny nie jest adekwatny do metryki, to jednak nie mogę zgodzić się z tym, że się nie zmieniamy. Wystarczy sięgnąć po fotografie sprzed dwóch, trzech lat, nie wiem jak wy, ja na swoich dostrzegam różnice.

Myślę, że nadawcy tych złotych myśli, sami w nie wierzą, w to, co piszą, no chyba, że adresaci są kimś na miarę młodniejącego z roku na rok Krzysztofa Ibisza lub miłośniczką botoksu i tego typu eksperymentów medycyny estetycznej.

  1. Najgorsza jest samotność.

W tym przypadku rozumiana, jako życie w pojedynkę. Z pokolenia na pokolenia, od zarania dziejów wmawiano ludziom, że życie w pojedynkę, że najgorszym złem, jakie może dosięgnąć człowieka. Niestety jeszcze dziś możemy usłyszeć o ludziach, którzy, nie ułożyli sobie życie, co w tym przypadku oznacza, że nie znaleźli osoby, z którą chcieliby kroczyć wspólnie przez życie. A przecież można ułożyć je w inny sposób, niekoniecznie u boku drugiego człowieka. Najważniejsze, aby to był wybór, a nie przymus.

Przekonanie o tym, że nie istnieje nic gorszego od życia w pojedynkę skutkuje tym, iż osoby w to wierzące, tkwią w niszczących związkach, decydują się na związki z lęku przed samotnością, odczuwając później brak satysfakcji.

Czy nie trudniejszym jest jednak bycie samotnym w związku, aniżeli życie w pojedynkę? Grunt to zbudować dobrą relacje z samym sobą, a wtedy bycie z drugą osobą to kwestia wyboru a nie potrzeby, czyli chęć zbudowania związku nie z braku czy lęku, a podyktowane jest świadomym wyborem. Wielokrotnie badania naukowe pokazały, że osoby będące w związkach są szczęśliwsze, ale dotyczy to tylko szczęśliwszych związków. Priorytetem jest miłość własna, która daje gwarant budowania trwałych i zdrowych relacji, bo przecież kochając siebie nie pozwolimy się skrzywdzić, nie szanować. Kochając siebie chcemy dla siebie jak najlepiej i tylko wtedy jesteśmy w stanie pokochać prawdziwie i być kochanymi przez innych.

  1. Pieniądze szczęścia nie dają.

Któż nie zna tej sekwencji, czy aby na pewno jest ona prawdziwa? Jak bywa w przypadku przekonań, działają wtedy, gdy w nie wierzymy. Jeśli chodzi o słynne „pieniądze szczęścia nie dają”, wiara w to, powoduje, że nie możemy być szczęśliwymi posiadaczami pieniędzy, bo to oznaczałoby, że musielibyśmy stać się nieszczęśliwymi ludźmi.

Pieniądze szczęścia nie dają, ale...

wyjazd na urlop już tak, kupno prezentu i chęć obdarowania drugiej osoby już tak, możliwość budowy domu już tak i tak można by wymieniać w kółko.

Pieniądze szczęścia nie dają ludziom, którzy nie są szczęśliwi tak po prostu, myślę również, że podobnie jak w przypadku zdrowia doceniamy je gdy są i wystarcza nam, aby płacić rachunki, zaspakajać potrzeby, ale też mamy na przyjemności. W momencie problemów finansowych dostrzeżemy, że nie są nam obojętne, a nawet niezbędne. Póki są traktujemy je, jako oczywistość, problem pojawia się, gdy czegoś zaczyna brakować.

Nie rzadko możemy zauważyć brak spójności w stwierdzeniu „pieniądze szczęścia nie dają”. Można by zapytać dokąd gna współczesny człowiek zatracając się w pracy, którą nawet niespecjalnie lubi? Zatraca się do tego stopnia, że brak już mu nawet czasu, by wykorzystać zasoby i skorzystać z tego, co mogłyby mu dać krocie na koncie. Kiedy nastąpi nasycenie i człowiek powie teraz jest ok, teraz wystarczy? Znacie w ogóle kogoś, kto powiedziałby, że ma dość pieniędzy, pomijając ich ilość, a raczej przypatrując się jego potrzebom, bo przecież obfitość finansowa to umowna sprawa. To co dla jednego jest obfitością, dla innych wystarczy na zaspokojenie podstawowych potrzeb, a apetyt rośnie w miarę jedzenia.

W dzisiejszych czasach chyba zaryzykowałabym stwierdzenie, że pieniądze jednak szczęście dają, bo jak wytłumaczyć, ciągły ludzki niedosyt i poczucie, że pomimo, iż żyje się lepiej i lżej niż lata temu, to wciąż jest za mało, wciąż narzekamy i wciąż domagamy się więcej.

Ciekawostki:

Są ludzie wierzący, że pieniądze to energia, a sposób, w jaki je traktujemy powoduje ich brak lub obfitość. Pisząc to, wcale nie chcę przekonać Was, co do słuszności tych wywodów, ale chce pokazać inny punkt widzenia i sposób postrzegania spraw, można by powiedzieć tak prozaicznych, jak dochody. Być może cię to zainteresuje i będziesz chciał pogłębić wiedzę w tym kierunku.

Jak to mówią, jeśli coś działa, będzie działało niezależnie od Twojej wiary lub jej braku.

Przekonania odnośnie pieniędzy:

  • bogaty – pewnie ukradł lub zarobił w nieuczciwy sposób - to przekonanie hamuje przypływ gotówki, bo wierzysz, że uczciwie się nie da;

  • gotówka na czarną godzinę, mając to przekonanie, wydarzy się coś, co okaże się być tą „czarną godziną”. Zacznij odkładać na białą;

  • pieniądze się mnie nie trzymają – mówisz i masz;

  • życie to ciężka praca – wiara w to powoduje, że tylko ciężkie pracę będziesz wybierał, by zarobić duże pieniądze, nie wierzysz, że może być lekko i z efektem;

  • brak wdzięczności zasila jeszcze większy brak, bycie wdzięcznym za pieniądze, których się jeszcze nie ma może ponoć zdziałać cuda;

  • życzenia: zdrowia, przede wszystkim zdrowia, pieniądze nie są ważne, takie życzenia otrzymujemy z różnych okazji, a gdybyś nie musiał wybierać i uwierzyć, że można mieć jedno i drugie;

  • lojalność rodowa, jeśli w rodzinie nie było pieniędzy, nieświadomie blokujesz ich przypływ, a solidarność z rodziną staje się priorytetem;

  • nie płyną do Ciebie pieniądze, być może jest za tym rodowa tajemnica, co za tym idzie, spłacasz dług za przodków. Jeśli interesują cię tematy rodzinnych lojalności odsyłam Cię do książki „Nie zaczęło się od ciebie”.

  • Kto ma wdzięczność, temu będzie dodane i nadmiar mieć będzie. Kto zaś nie ma wdzięczności, temu zbiorą również to, co ma – cytat z Pisma Świętego;

A ty znasz, jakieś przekonania odnośnie pieniędzy?

  1. Będzie dobrze

Będzie dobrze to postawa większości, gdy innym wali się świat.

Będzie dobrze - słyszy osoba mająca ciężko chorą bliską osobę, której dni są policzone. I moglibyśmy mówić tu o magicznej wierze, mocy słów, wierze w cuda. Jednak czy osobie, dla której sprawy są przesądzone potrzebna jest złudna nadzieją? Często za tymi słowami, chowa się bezsilność adresata, brak pomysłu, co mógłby się powiedzieć w takiej sytuacji. Osobom, którym wali się świat, nie są potrzebne zapewnienia osób, które nie mają żadnego wpływu na sytuacje i nie zdecydują o pomyślnym jej rozwiązaniu. Bezcenne tu jest obecność drugiego człowieka, nawet nie fizyczna, ale wiedza, że jest ktoś, kogo można poprosić o pomoc, kto jest dostępny i na tyle odporny, by nie bać się prawdziwych emocji. Często najlepszą rzeczą, jaką możemy ofiarować, jest pytanie – co mogę dla ciebie zrobić? Załatwienie prozaicznych spraw, na które osoba w potrzebie nie ma sił, zrobienie zakupów, ugotowanie obiadu. Osoba w trudnej sytuacji nie przyjmuje do wiadomości słów – będzie dobrze - ona wie, że nie będzie i wie, że ty też w to nie wierzysz. Nie oszukuj, że będzie dobrze, chyba, że masz taką pewność. „Będzie dobrze, musi być dobrze” - przyznam się szczerze, że słysząc zapewnienia ludzi w stosunku do innych osób, dostaje białej gorączki, bo to świadczyłoby o tym, że są przekonani o nadludzkiej sile swoich słów. Nie wiesz, co powiedzieć, nie chcesz proponować pomocy – nie mów nic, czasami cisza znaczy więcej niż milion słów.

  1. Co cię nie zabije to cię wzmocni. I tu już muszę ograniczyć swoje wywody, bo w innym przypadku wpis ten nie skończyłby się nigdy.

Błędem jest upieranie się przy tym, że jeśli coś nas nie zabiło, to nas wzmocniło. Nic bardziej mylnego. Gdyby tak było, nie mówilibyśmy dziś o traumach czy stresach pourazowych. Traumatyczne sytuacje nie zabijają, ale pozostawiają trwały ślad w psychice wymagający długotrwałej terapii. To, że dzięki niektórym sytuacjom stajemy się silniejsi, bo mamy poczucie wyciągniętych lekcji czy poczucia, że sobie poradziliśmy, to jednak istnieją wydarzenia, które mogą wywrócić życie do góry nogami. Czy dzieci, które doświadczyły przemocy wzmocniły się i stały zdrowymi dorosłymi? W większości przypadków stają się oprawcami dla swoich dzieci, a jeśli nawet nie stosują przemocy, to twierdzą, że pomimo wszystko wyszli na ludzi. Samo to kontrowersyjne stwierdzenie mówi o tym, że jednak nie wyszli. Może stoi za tym potrzeba zrozumienia i usprawiedliwienia rodzica, by pomimo wszystko zachować jego dobry obraz? Tak czy inaczej, nie wszystko, co nas nie zabija potrafi nas wzmocnić i ty o tym dobrze wiesz.


A ty, jakie znasz kłamstwa, które powtarzają ludzie?


Komentarze

Popularne posty