Dzień Lenia

 


Dziś Międzynarodowy Dzień Lenia.

Według jakiego kalendarza?

Według mojego.

I zawsze takowy sobie organizuje, gdy po długiej przerwie zostaje sama w domu. Staram się, żeby pierwszy dzień po dłuższej przerwie, w której dom był pełen domowników był moim dniem np. 2 września, pierwszy dzień po feriach zimowych, wiosennych itd. A w tym wypadku wychodzi na to, że to już prawie miesiąc, jak na brak towarzystwa nie narzekałam. Jeszcze na kilkanaście dni przed świętami moją młodszą latorośl dopadła ospa, koła nosa przeszły jasełka, świąteczne spotkania z Mikołajem i przedszkolna Wigilia, przerwa świąteczna została wydłużona, ale jak wiadomo nic nie twa wiecznie i oto nadszedł dzień wielkiego powrotu, a dla mnie regeneracji i możliwości pobycia samej ze sobą. No nie do końca taki cały dzień, a zaledwie kilka godzin w samotności, po tym, jak codzienne poranne obowiązki zostały wykonane, łącznie z odprowadzeniem córki do przedszkola i zrobieniem zakupów, a po południu wracam do dobrze znane rzeczywistości.

Póki co, z tego nicnierobienia urodził się w mojej głowie pomysł na ten właśnie wpis.

Większość z nas ma problem z odpoczynkiem i zwykle musimy się dobrze zmęczyć, by pozwolić sobie na chwilę wytchnienie, zgodnie z dewizą życiową – najpierw obowiązki, potem przyjemności. Słynny slogan wpajany od dzieciństwa, dobrze zakotwiczył się w naszej pamięci i konsekwentnie jest realizowany przez ogół. I nie mogę powiedzieć, że jestem od niego wolna. My, jako społeczeństwo zwykliśmy odpoczywać, tylko w momencie, gdy czujemy, jak odpływają nasze siły witalne lub, gdy według nas wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. A gdyby tak postępować odwrotnie, nie czekać aż siły witalne odejdą, nie czekać, na moment, w którym uznamy, że wszystko zostało wykonane perfekcyjnie?

Te kilka godzin w zupełności wystarczy mi do regeneracji, by zebrać myśli, zaplanować kolejne rzeczy, po prostu posiedzieć w spokoju i cieszyć się, że nikt ode mnie nic nie chce. Jak znam życie, do jeszcze dziś przyjdzie mi „spłacić” ten kredyt dzisiejszego dobrostanu, który zaciągnęłam w moim osobistym banku pod nazwą „Pozwól sobie”. (Nazwa wymyślona na poczekaniu) i nadrobię godzinki błogiego lenistwa, ale cóż dobre i to, cieszę się chwilą i tym, że na spokojnie mogę stworzyć kolejny dla Was wpis. Choć nie będzie to post najwyższych lotów, to pozostawię Wam pewne kwestie do przemyślenie.

Ten wpis jest chyba najlepszym dowodem na to, że tak zupełnie nic nie robić, nie potrafię. I zapewne znacie te momenty, gdy w chwilach samotności, nie potraficie usiąść tak po prostu i być ze sobą choć przez chwilę. Sięgacie po telefon, dzwonicie do kogoś lub wykonujecie inne czynności w celu odciągnięcia uwagi od własnego spokoju, o którym niejednokrotnie marzyliście. Jak mówią, to ucieczka od nas samych, bo w momentach pauzy od codziennej gonitwy, możemy spotkać się ze sobą samymi, a często nie chcemy. Tak czy inaczej myślę, że czasem warto się zatrzymać i zmusić się do chwili ciszy, nawet, gdy czuję się pewnego rodzaju niewygodę.

Dzisiejszą chwilę z sobą samą rozpoczęłam od kawy, oczywiście nie mogło obejść się bez słodyczy, zapaliłam świece i zorganizowałam sobie świąteczny dzień, o którym to nie mówi żadej kalendarz, a na pewno nie ten, który ja posiadam. Jutro, po jutrze i w kolejnych dniach będzie inaczej, chociaż krótka chwila z kawą zdarza się codziennie i jest dla mnie takim codziennym rytuałem, z którego nie mogłabym zrezygnować.

Celebrujcie każdego dnia takie chwilę i zadbajcie o swoje samopoczucie bez względu na to, ile byście mieli do zrobienia.

Kiedyś usłyszałam, że tak naprawdę nie jesteśmy zmęczeni nadmiarem obowiązków, ale tym, że nie robimy w ciągu dnia tego, co dawałoby nam frajdę i tak zwane spełnienie. I chyba coś w tym jest. Mając dobrze naładowane akumulatory, które uzupełniamy dzięki rzeczom, które przynoszą nam radość, mamy więcej energii, by sprostać sprawom przyziemnym, za którymi nie zawsze przepadamy na przykład za pozmywaniem garów po obiedzie. Dbając o swój dobrostan, piękne słowo, które ustąpiło miejsca dobrze znanemu słowu „szczęście”, dbamy o to, by nie zwariować w gonitwie codziennych obowiązków np. pracy zawodowej, ogarnianiu domu, załatwieniu spraw wszelakich.

A Ty potrafisz zatrzymać się w natłoku codziennych spraw?

Jak najchętniej odpoczywasz?


Komentarze

Popularne posty