Kilka słów wyjaśnień

 

Kilka słów wyjaśnień dla miłośników Dziennikarskich Inspiracji, bo zakładam, że takowi istnieją.

Nie da się ukryć, że ostatnio mniej mnie na blogu. Główny powód mojej nieobecności, to brak czasu. Mówi się, że jak czegoś się bardzo chce, to i czas się znajdzie, jest w tym dużo prawdy, jednak ze względu na napięty grafik, brakuje też pomysłów, ciężko zebrać myśli.

Weekendy zajmuje mi szkoła, jak Wam już wcześniej wspominałam, w czerwcu egzaminy i właśnie po nich zostanę pełnoprawnym terapeutą zajęciowym. W wolnych chwilach, na tyle, ile to możliwe, staram przygotowywać właśnie do finiszu szkoły.

Za sobą mam również praktyki zawodowe, które odbyłam w jednym z pobliskich szpitali, na trzech jego oddziałach dziecięcym, rehabilitacji neurologicznej i psychiatrycznym. Moje życie w ostatnim czasie zostało wzbogacone nowymi doświadczeniami i poskutkowało lepszym poznaniem siebie samej, nie pominę również modnego w ostatnim czasie stwierdzenia i mogę powiedzieć, że w pewnym sensie wyszłam z dobrze mi znanej strefy komfortu. Jednak bardziej czułam ciekawość do tego wszystkiego aniżeli jakikolwiek opór i przerażenia. Niczego nie żałuję i jak to mówią wszystko jest po coś i jest swego rodzaju lekcją.

Z reguły nie narzekam na nudę, a ostatni czas, który był dla mnie dość intensywny, sprawił, że po trosze czuję się już przebodźconana, delikatnie mówiąc.

Poza tym nic nowego z obowiązków: dom, dzieci, codzienne ogarnianie i trenowanie cierpliwości, a z racji tego, że lubię mieć wszystko ogarnięte i poukładane, łatwo nie jest walczyć z wewnętrzna presją i nazbyt rozwiniętym poczuciem kontroli, nad wszystkim i wszystkimi. Gdybym miała wybrać, jakąś dodatkową supermoc ułatwiającą moje jestestwo, na pewno byłaby to umiejętność sterowania czasem, a konkretniej mówiąc możliwość pozyskania kilku dodatkowych godzin w ciągu doby. A może po prostu rozwiązaniem na moje bolączki w tym przypadku byłoby odpuszczenia pewnych rzeczy, bez których świat na pewno, by się nie zawalił.

Dlatego czasem mam wrażenia, że bardziej walczę ze sobą samą, aniżeli z realną sytuacją, która nie jest bardziej wymagająca od życia statystycznej kobiety w naszym kraju.

W związku z powyższym nie mam poczucia, że ze względu na mój napięty grafik dokonałam rzeczy nadzwyczajnie wielkich, ale nie mam zamiaru umniejszać swoim działaniom, bo sama wiem najlepiej, że nie było łatwym zsynchronizować wszystko, by ostatni intensywny czas w moim życiu zorganizować tak, by przetrwać i nie zwariować. Na mojej liście priorytetów mogę odhaczyć kolejne rzeczy, które udało mi się zrealizować w ostatnim czasie. Mogę też powiedzieć, że kolejny raz się przekonuję, że największa obawa przed działaniem jest w naszej głowie i nie ma nic wspólnego z realnym stanem rzeczy, bo przecież jak mówią świat i inni pokazuję nam tylko, to co jest w nas samych, a wszystko jest neutralne i nie działa ani na naszą korzyść, ani na naszą niekorzyść.

Czuję, że dałam radę, a przecież najważniejsze, to być zadowolonym z siebie i mieć satysfakcję, bo tylko My tak naprawdę wiemy, czy taki stan, jakiego obecnie doświadczamy jest dla nas wystarczająco zadowalający.

Dziś byłoby na tyle. Kiedy kolejny post? Trudno powiedzieć, być może oświeci mnie niespodziewanie i przyjdę do Was z kolejnym tekstem, który urozmaici ten cały wirtualny świat, a Was oderwie od codziennego kieratu.

A Wy Jak radzicie sobie z nadmiarem obowiązków? Lubicie nowe wyzwania, wyznaczacie nowe cele? Czy potraficie znaleźć choć chwilę wytchnienia w rozgardiaszu codziennych spraw?


Komentarze

Popularne posty