Nie taki remont straszny

 

Mówią, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Ja dziś chcę powiedzieć - nie taki remont straszny, jak go malują. Trochę mnie nie było i jednym z powodów mojej nieobecności, była właśnie mała, domowa rewolucja i doprowadzanie mieszkania do porządku po wielkim rozgardiaszu.

Ci, którzy śledzili moje wcześniejsze wpisy, znają przyczynę podjęcia przeze mnie decyzji odnośnie remontu, a Ci którzy chcą ją poznać wystarczy, że przeczytają wpis pt. „Kot niepokorny”, choć sam tytuł wiele zdradza, to zaciekawionych odsyłam do moich poprzednich postów.

Jak się okazuje, nawet coś tak przyziemnego, jak remont właśnie, może skłonić człowieka do refleksji i różnych przemyśleń. Jakich? To za chwilę.

W moim życiu przeżyłam już kilka przeprowadzek i remontów, dlatego czasami mam wrażenie, że zostałam mistrzynią w ogarnianiu rzeczy od podstaw, od organizowania pakowania i zabezpieczania rzeczy, przez próby przetrwania remontu (przeprowadzek), aż po doprowadzanie wnętrza do stanu użytkowania i osiągnięcia wewnętrznej satysfakcji bezpośrednio prowadzącej do odzyskania psychicznej równowagi. W ciągu ostatnich kilku miesięcy przeżyłam dwa z nich, nie wspominając mniejszych zmian, które następowały po sobie wcześniej.

Czy lubię remonty? Niekoniecznie i nie jestem zapewne pod tym względem ewenementem, ale czasami po prostu trzeba je przeprowadzić. Chociaż słowo „trzeba”, „muszę” i „powinnam” jest tu całkiem niepotrzebne i wolę zamienić je na „wybrałam” lub „chciałam”. I o ile wcale nie chciało mi się robić, użyję tu kolokwialnego określenia - „rozpierduchy”, to po prostu chciałam mieć ładne wnętrze i schludne mieszkanie. To trochę tak, jak ze sprzątaniem, nie jest ono sensem mojego życia, ale biorąc pod uwagę moje zamiłowanie do porządku i czystości, nie pozostaje mi nic innego, jak systematycznie zakasywać rękawy i zabierać się do ogarniania oraz dbać o to, aby wszystkie rzeczy wracały na swoje miejsce. Nie mam też tendencji do prokrastynacji, więc to, co mam zrobić w przyszłości, robię od razu, dzięki temu planowanie czegoś nie spędza mi snu z powiek i nie myślę że jest przede mną coś, na co nie czekam z utęsknieniem.

Powiem Wam jeszcze w sekrecie i po starej, dobrej znajomości, że dziś z perspektywy czasu, mogę być nawet wdzięczna bezpośredniej przyczynie, która skłoniła mnie do tego remontu. Dzięki temu moje mieszkanie wygląda tak jak wygląda, czyli w moim odczuciu jest ok, a nawet więcej niż OK.

A co do głębszych przemyśleń, dotyczą one tego, że tak, jak w życiu czasem z chaosu rodzi się nowe, często to lepsze. Nierzadko się zdarza, że po jakichś większych zawirowaniach ludzie mają poczucie, że pomimo owych zawirowań, tak jak teraz jest lepiej, a zmiana choć nie zawsze komfortowa przynosi więcej pozytywów niż trwanie w pozornie bezpiecznej, ale niezbyt satysfakcjonującej przestrzeni.

Tak, jak z kryzysów ludzie wychodzą mocniejszymi i potrafią docenić walory nowego życia, (osoby po kryzysach w związkach, gdzie odnaleźli nową jakość relacji, ludzie po wypadkach i chorobach, którzy przewartościowali wiele rzeczy, osoby po depresji, którzy po wyjściu z niej zrozumieli, co im wcześniej nie służyło i doprowadziło do takiego stanu) tak samo w banałach można odnaleźć namiastkę tego samego. Mianowicie tego, że pomimo narzekania w tym całym bałaganie można obserwować, jak rodzi się nowe i że ten frustrujący bałagan jest początkiem realizacji wymyślonego w głowie planu, który miał być zrealizowany w przyszłości.

Dziś mogę powiedzieć – nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. A dodatkowa korzyść z tego całego zamieszania jest taka, że właśnie powstał kolejny wpis i mogę powiedzieć, że kolejny raz życie mnie zainspirowało, bo przecież wszystko może zainspirować i w każdych okolicznościach można odnaleźć ukryty nawet najmniejszy sens, trochę bardziej siebie poznać, a w tym przypadku na pewno wyćwiczyć swój mięsień cierpliwości i wytrwałości, który nie raz już były wystawiony na próbę.

A Wy jak radzicie sobie z remontami, przerażają Was, czy może mobilizują do działania? Ja mogę powiedzieć, że swoje już zakończyłam, przynajmniej na ten moment taki mi się wydaje.

Pozdrawiam, do następnego.




Komentarze

Popularne posty