Podsumowanie roku 2022 - to zaskoczyło mnie najbardziej

 

Jeśli myślisz, że nie możesz

czegoś zmienić, zmieć myślenie”

Tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono – tak mawiają niektórzy. Być może te słowa do dzisiejszego wpisu są trochę na wyrost, nawet wydają się być patetyczne, ale zmierzam do tego, że niektóre decyzję, jakie podejmujemy mogą zaskoczyć nas samych, a przecież zwykle sądzimy, że tak dobrze siebie znamy, sądzimy, że wiemy, jak byśmy się zachowali w ekstremalnych warunkach, a co dopiero przy podejmowaniu codziennych decyzji.

Wiem, że jeszcze trochę za wcześnie na pisanie podsumowania roku, bo przecież listopad nie rozkręcił się na dobre, ale może czasem warto robić niestandardowe rzeczy, a w moim przypadku, pisać niestandardowe posty.

Ten rok zaskoczył mnie pod wieloma względami i wcale nie mam zamiaru pisać o wojnie w Ukrainie czy galopującej inflacji, bo przecież to, na czym skupiamy uwagę rośnie, a wzrosty cen, które odczuwa każdy z nas, są jedynie dodatkiem do mojego życia, a nie czymś, czym chce żyć każdego dnia. Na to nie mam kompletnie wpływu, mam tylko wpływ na to, co z tym zrobię, w zasadzie wolę zajmować się rzeczami, gdzie mogę mówić o swojej sprawczości.

Dość wstępu, przejdźmy więc do meritum, a po takim długim wstępie tekstu, zapowiada się również na długie jego rozwinięcie.

Nigdy nie mów nigdy

Dacie wiarę, że ja, która do tej pory mówiłam - nie zwierzakom w domu, stałam się posiadaczką kota? Jeśli oczywiście można tu mówić o jakimkolwiek posiadaniu. Miał być na chwilę, został na zawsze. Mogę powiedzieć, że to zupełnie inna bajka niż w przypadku chomików, bo te wymagały tylko karmienia i sprzątania klatek od czasu do czasu. Fela, jak na kota przystało jest stworzeniem bardzo rezolutnym i gdyby nie to, że zdemolowała pół mieszkania, które aż prosi się o remont, to wierzcie mi jest przesłodka. Jak wielokrotnie pisałam porządek i ład w domu są dla mnie priorytetowe, ale jak wymagać od kota, żeby się nie wspinał i nie drapał, skoro to jego natura? Dodam tylko, że swój drapak traktuje jak zbędny mebel i woli drapać co innego, za to na szczęście do kuwety przywykł od razu, dobre i to. I tak w wakacje spełniło się największe marzenie mojej starszej córki, która wzięła odpowiedzialność za swojego kotka, a swoje obowiązki wypełnia wzorowo. W taki oto sposób, moja potrzeba czystego domu, która zawsze była większa od sympatii dla zwierzą, odeszła w niepamięć i ustąpiła miejsca nowemu porządkowi. Kotka zadomowiła się na dobre, a ja i tak cieszę się, że nie jest pieskiem, bo musiałabym dodatkowo biegać trzy razy dziennie na spacerki, a potem wycierać jego brudne łapki. Tak właśnie się pocieszam, widząc podrapane ściany i znosząc kota biegającego po mieszkania, jak wściekły. Gdyby ktoś, pół roku temu, powiedział mi, że zamieszka u nas kotek, a ja będę musiała zaakceptować wszelkie zmiany z tym związane to kazałabym mu się popukać w głowę, więc nigdy już nie powiem nigdy. Jednak to prawda, że zawsze i nigdy – nie istnieją.


Powrót do tego, co dawniej uwielbiałam

Przy okazji innego wpisu, wspominałam Wam, że po latach wróciłam do jazdy na rowerze, pomimo że tych wycieczek nie było za wiele, to troszkę sobie pojeździłam. Od dalekich wypraw, powstrzymywał mnie jedynie lęk przed niezbyt sympatycznymi pieskami. I choć wiem, że istnieją różnego rodzaju "odstraszacze", to nie zawsze są one skuteczne. Jeśli macie, jakieś skuteczne metody na niespodziewane sytuacje z czworonogami, to chętnie się dowiem, napiszcie w komentarzu, a ja być może skorzystam z nich w kolejnym rowerowym sezonie. Mój rower prosi się o wymianę, tak jak moje mieszkanie o remont, ale to już w przyszłym roku, póki co cieszmy się urokami jesieni.

Wywiad w radio – moja pamiątka na całe życie

O tym także już wspominałam, ale ta wizyta w radio naprawdę dodała mi powera i była najlepszą okazją do uczczenia 150 wpisu na blogu, a także najlepszą nagrodą jaką mogłam sobie wyobrazić. To jedno z tych wydarzeń, do których często wracam pamięcią i wracać będę jeszcze długo. A jak wiążę się ona z kolejnym punktem, to opowiem Wam przy innej okazji. Jeśli ktoś z Was nie miałby ochotę odsłuchać mojej rozmowy to na moim profilu na facebooku znajdziecie przypięty post, wywiad oczywiście cały czas dostępny jest na kanale You Tube Radio Płońsk 93,6 fm.


Moje nowe wyzwanie – szkoła

Piszę o tym pierwszy raz na blogu, od września jestem słuchaczką w dwuletniej policealnej szkole na kierunku – terapeuta zajęciowy. Ten kierunek marzył mi się lata temu, kiedy to jeszcze niewielu wiedziało, czym jest terapia zajęciowa. W tym roku całkiem niespodziewanie zdecydowałam się na naukę, co jest wyzwaniem, gdy ma się inne obowiązki i rodzinę. Moje wyjazdy do szkoły obejmują piątkowe wieczory, a także soboty i niedziele, gdzie zajęcia trwają od rana do popołudnia i to prawie w każdy weekend. Jest super, jest motywacja i nie ma takiej siły, by się to zmieniło, jeśli się czegoś podejmuję robię to na sto procent. Gdy jeszcze to wszystko było na etapie planowania, zadawałam sobie pytanie, czy po prostu będzie mi się chciało, znów wracać do szkoły, znów zaczynać wszystko od początku, znów organizować czas, uczyć się, przygotowywać? I wiecie co, naprawdę mi się chce. To moja odskocznia od codziennych obowiązków domowych, a ja lubię wyzwania, gdzie muszę się czasem wykazać, a jeśli będzie trzeba wykazać się kreatywnością, to będę czuła się jak ryba w wodzie. Atmosfera w szkole na plus, zarówno jeśli chodzi o kolegów, jak i wykładowców. To dopiero początek, ale zapowiada się dość ciekawie. I rzeczywiście, ktoś mądry powiedział, że jeśli chcesz coś zrobić, to zrobisz to bez względu na poświęcony czas i wszystko inne, a jeśli nie chcesz czegoś dokonać, wtedy szukasz wymówek. Ten wątek rozwinę, jeszcze nie raz, opowiem Wam, jak doszło do mojej decyzji i jak wyszłam ze swojej strefy komfortu, z bezpiecznego miejsca pasażera i zajęłam fotel kierowcy, co więcej coraz bardziej zaczyna mi się to podobać. W ostatnią sobotę października miałam okazję uczestniczyć w halloweenowych zajęciach w mojej szkole, a tak prezentował się mój strój. Można by powiedzieć odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu.


Na podsumowanie powiem tylko tyle, że był to dobry rok pod wieloma względami i inny niż poprzednie, co czyni go wyjątkowym. Trochę mnie zaskoczył, trochę zaskoczyłam siebie samą. Może wcale nie znam siebie tak dobrze, jak mi się wydawało i to też samo w sobie jest ciekawe.

Poznaliście dziś przyczynę mojej małej frekwencji na blogu, trochę brak czasu, ale też głowa zajęta czymś innym, kto wie może teraz będę miała nowe okazje i nowe tematy do poruszenia na blogu?

A Wy, Drodzy Czytelnicy jak oceniacie ten rok, nieuchronnie zbliżający ku końcowi?

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty