To lubię

 

Postanowiłam, że ten wpis będzie nieco inny i pozwolę sobie w nim na odrobinę prywaty, na którą rzadko się decyduję. Będzie to prywata, ale taka stonowana w granicach rozsądku i bez przesady. Dzięki temu wpisowi będziecie mieli okazję trochę lepiej mnie poznać i trochę więcej się o mnie dowiedzieć.

Będzie to wpis o tym, co lubię najbardziej i dlaczego. Opowiem w nim o rzeczach, które dodają mi energii i w pewien sposób określają, wprowadzają w dobry nastrój i pozwalają w jakiś sposób naładować baterie.

Zatem do rzeczy:

  1. Zakupy. Tu chyba nie będę oryginalna, bo przecież która kobieta ich nie lubi. Stacjonarnie czy przez internet, ale każda nowa rzecz, nie jest zła. Nie ważne czego szukam, przyjemność sprawia samo poszukiwanie, a co dopiero realizacja zakupu i uciecha, gdy jest w mojej ręce. Która z nas nie zna tej ekscytacji, gdy ze sklepu wychodzisz z nowym ciuszkiem, no albo z podekscytowaniem czekasz na kuriera?

  2. Rower. Uwielbiam, a raczej mogłabym tu użyć czasu przeszłego - uwielbiałam, bo teraz już rzadko. Doskwiera mi brak czasu, a najbardziej brak ścieżek rowerowych w pobliżu i tego zazdroszczę innym miastom. Będąc nastolatką każdego dnia pokonywałam długie kilometry, codziennie, oczywiście w porze letniej. Uwielbiałam ten wiatr we włosach i tę formę rozładowania energii, wytwarzania endorfin, a także chwile samotności. I wiecie co, muszę znaleźć w tym roku, super miejscówki na wycieczki rowerowe, no i koniecznie bezpieczne.

  3. Słodycze. O nich, to już wspominałam milion razy. Cukierki, ciasteczka, czekoladki, batoniki, pochłaniam wszystko, co znajduje się w pobliżu, nie ważne co, ważne żeby było dużo. Nie ma kawy bez słodkości, nie ma dnia bez słodkości. I jedno jest pewne, w moim domu może zabraknąć chleba, ale słodkiego nigdy. W mojej szafeczce przeznaczonej, do tego typu produktów zawsze znajdzie się coś i nigdy nie jest tak, że nie można jeszcze czegoś dołożyć, tak na wszelki wypadek, w razie zwiększonego apetytu lub niespodziewanych gości. Czy mam jakieś ulubione słodkości – NIE, ja po prostu kocham cukier, pod każdą postacią, no nawet zaryzykowałabym powiedzieć, że to zahacza pod uzależnienie, ale lepsze takie niż inne.

  4. Pisanie. To chyba - oczywista oczywistość (choć to niepoprawna forma, to dobrze określająca ten punkt). O pisaniu było tak wiele, że nie będę się długo rozpisywać w tym punkcie. Lubię pisać najbardziej w przypływie weny, gdy idzie to niezwykle sprawnie, nie kosztuje wysiłku i tym samym sprawia ogromną przyjemność. Lubię moment, gdy wpis jest gotowy do publikacji i gdy jestem z niego zadowolona w stu procentach. To daje ogromną satysfakcję i spełnienie.

  5. Zdjęcia. Ten, kto zna mnie dłużej i lepiej, wie, że do takich rzeczy, namawiać mnie długo nie trzeba. Kto wie, może kiedyś skuszę się na profesjonalną sesję zdjęciowo. Tylko musiałoby byś to coś oryginalnego, pozbawionego sztuczności, jakich dość dookoła. Coś nietuzinkowego, niestandardowego, zsynchronizowanego z moim charakterem, bez zbędnego przepychu i oklepanych teł.

  6. Taniec. Co prawda dziś tylko od święta, w takich okolicznościach jak wesela, sylwester, ale kiedyś można powiedzieć trochę bardzie i szerzej „liznęłam” tej sztuki. Jako dziecko przez pewien czas tańczyłam taniec towarzyski, później po szkole średniej postanowiłam realizować to zainteresowanie w pomaturalnym studium, do którego uczęszczałam, był to kierunek – choreografia. Miałam okazję „spróbować” wszelkich rodzajów i stylów tańca od klasycznego przez jazzowy i towarzyski po folklor i tańce narodowe. Potem był krótki epizod i nauka tańca dzieci w wieku przedszkolnym - tu było wesoło i dość zabawnie. I choć to już przeszłość i z tańcem nie mam zbyt dużo wspólnego, to tańcząc czuję się, jak ryba w wodzie, a na kolejne wesela czekam z ogromnym entuzjazmem i niecierpliwością.

  7. Psychologia. To wiadomo i jeśli jesteście moimi czytelnikami, to na pewno nie jesteście zaskoczeni. Psychologia fascynowała mnie od dawna, a przez ostatni rok przeczytałam więcej książek, artykułów, obejrzałam więcej webinarów, i wysłuchałam podcastów niż przez całe życie. Czasem mam wrażenie, że - wiem, że nic nie wiem i ciągle jestem zaskakiwana. Ciągle też utwierdzam się w przekonaniu, jaką skomplikowaną istotą jest każdy z nas. Praktycznie nie ma dnia, żebym czegoś nie przeczytała, czy nie obejrzała i cieszę się, że czasem mogę podzielić się z Wami, tym, co zrobiło na mnie wrażenia i tym, co jest godne podzielenia się. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że świat, który nas otacza jest swego rodzaju iluzją, natomiast my postrzegamy wszystko przez filtry, zniekształcenia i własne przekonania, a nasza podświadomość nieustanie kieruje naszym życiem.

  8. Przygotowując ten wpis i zastanawiając się nad kolejnym jego punktem, zapytałam moją starszą córkę, co mogłabym jeszcze dopisać do tej listy, mówiącej o tym, co najbardziej lubię. Moja Martyna odpowiedziała – gadać. Jej odpowiedź była dynamiczna i praktycznie padła bez zastanowienia się. No to fakt, ale nie dla mnie rozmowy o pogodzie, w sumie, jak mam powiedzieć coś w stylu - ale dziś ciepło lub znowu leje i wieje, to wolę nie mówić nic. Nie lubię również odpowiadać na pytanie - co słychać? Paradoksalnie to jedno z trudniejszych pytać. Natomiast lubię komentować aktualne wydarzenia i ważne sprawy, poruszać niejednoznaczne tematy. Zwracać uwagę na zachowania ludzi bez zaglądania do ich prywatnego życia i plotkowania o nich.

Na ten moment nic więcej nie przychodzi mi do głowy, może jeszcze trochę zamiłowań, by się znalazło, ale dziś miało krótko, niewykluczone jednak, że kiedyś napiszę kontynuacji tego posta albo skuszę się na drugą stronę medalu i napiszę o tym, czego nie znoszę. Swoją drogą, to mógłby być ciekawy wpis - pomyślę. Dziś Wam dziękuję za lekturę tego tekstu. Może namówię Was, do podzielenia się ze mną i innymi czytelnikami, tym, co Wy najchętniej lubicie robić? Liczę na Waszą aktywność.

Komentarze

  1. Też należę do osób, które lubią słodycze :D Fajny wpis!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty