Latawiec i badminton

 


Do napisania tego wpisu zainspirowała mnie przypadkowa sytuacja z udziałem mojej starszej córki. Otóż moja Martyna, pewnego letniego dnia, wybierała się z wizytą do babci, miała tam spędzić jeden dzień. Zawsze, gdy odwiedza swoją babcię zabiera jakiegoś pluszaka, grę, czasem coś zupełnie innego. Tamtym razem postanowiła wziąć ze sobą badmintona i latawca.

I choć zrobiła to nieświadomie, ja wiedziałam, że przecież nie uda jej się wykorzystać tych dwóch zabaw. No bo przecież latawiec poszybuje wysoko w górę tylko wtedy, gdy będzie wiatr, w przeciwieństwie do wspomnianego badmintona, w którego jest sens zagrać w momencie, gdy jest spokojnie, bezwietrznie. Gdyby sięgnęła po jedną z wybranych rzeczy, przy niesprzyjających warunkach pogodowych, po prostu nie miałaby co robić, no chyba, że wykorzystałaby zupełnie coś innego i wykorzystałaby swoją kreatywność - tego nikt nie wie.

Przyszła do mnie w tamtym momencie pewna refleksja, a konkretniej mówiąc myśl, że powinniśmy mieć zawsze, jakąś drugą opcję, jeśli nawet nie wyjdzie nam z jakąś rzeczą, nasze plany wezmą w łeb, gdy nasz cel, gdzieś się rozmyje, będziemy mieli inny wariant do wykorzystania.

Bo przecież, jak mówią dążmy do celu, ale też nie pragnijmy za bardzo, bo pragnąc za bardzo i za bardzo skupiając się na jednym celu, nie widzimy dziesiątek innych możliwości, które są w zasięgu ręki. Co więcej, te inne, których nie planujemy mogą być dla nas najlepszą opcją.

Dostrzeganie samych braków i skupianie się na nich niczemu nie sprzyja, a na pewno nie nam i naszemu rozwojowi. Zdawanie sobie sprawy z zasobów, świadomość tego, co już posiadamy, by pójść dalej, daje nam na starcie wiele możliwości. Zaczynając od upatrywaniu w sobie braków, tego wszystkiego czego nam brakuje do osiągnięcia upragnionej rzeczy - de motywuje nas do podjęcia działania.

Zaczynajmy z tym, co mamy, o resztę zadbamy po drodze, osiągnięcie małych rzeczy będzie najlepszą mobilizacją, żeby sięgnąć po to, co wyżej, po to, co na ten moment nieosiągalne.

Swoją zmianę zacznij od akceptacji rzeczy takimi, jakimi one są, dopiero wtedy ta zmiana będzie w ogóle możliwa. Akceptacja - nie oznacza bierności, jest motorem do działania.

I tak już jest, czasem możesz wykorzystać latawca, czasem badmintona, mówiąc to oczywiście w przenośni, czasem możesz sięgnąć po coś zupełnie innego, pomimo że masz praktycznie to wszystko, czego brakuje Ci do realizacji celu, czasem możesz po prostu wybrać nudę i to bez żadnych skrupułów.

Naucz się również korzystać z dobrodziejstw nudy, bo w niej możesz odnaleźć, to co będzie Ci potrzebne do tego, by iść po nowe. Nam ludziom trudno w niej wytrwać, nie umiemy się nudzić i nie robić nic. Zagłuszamy wewnętrzny głos muzyką, telewizją, mediami społecznościowymi i choć pozornie tam czegoś szukamy, naprawdę uciekamy od siebie samych, bojąc się konfrontacji z własnymi myślami, wątpliwościami, lękami, świadomością własnych niepowodzeń i niespełnionego życia. Robimy wiele rzeczy z automatu, nie pamiętając, że w ogóle je robiliśmy, bo w naszej głowie przebiega milion najróżniejszych myśli. Na co dzień wsiadamy do rozpędzonego pociągu, gdzie za jego oknami zostawiamy marzenia, potrzeby, wszystko to co lepsze, rozsiadamy się w swoim wygodnym fotelu i choć nie do końca jest nam w nim komfortowo, to przynajmniej znamy tą pozornie bezpieczną przystań.

Dziś tyle mówi się o uważności, o tym, że jak pijesz herbatę, to pijesz herbatę, jak idziesz na spacer, to tylko idziesz, a nie planujesz, co zrobisz jutro na obiad i ile rachunków masz do zapłacenia. To jest ogromnie trudne, bo nie jesteśmy przyzwyczajeni to przeżywania tej chwili, która jest, ale przecież to jedyna droga do spotkania z samym sobą.

Dużym zaskoczeniem było dla mnie, gdy w pewnej książce przeczytałam, że nuda popycha ludzi do działań, do których popychać nie powinna np. jeśli Ci się nudzi, często wybierasz pójście do kina, a przecież kino powinieneś wybrać, gdy po prostu chcesz obejrzeć jakiś film. To tak, jakby wchodzić w związek, tylko dlatego, że boisz się samotności, a nie dlatego, że naprawdę chcesz być z tą konkretna osoba. Nuda to nuda, najlepszym wyjściem jest po prostu poświecić jej uwagę, a tak naprawdę samemu sobie, nie musisz w każdej chwili chcieć dokonać wielkich rzeczy. A kto wie, czy z tej nudy ta wielka rzecz się nie narodzi? Przecież, żeby cokolwiek odkryć trzeba czasem odpuścić i zatrzymać się. Nawet wielki Archimedes, (grecki, starożytny filozof i matematyk) dokonał wielkiego odkrycia, gdy po prostu leżał sobie w wannie, nie wtedy, gdy był skupiony na chęci dokonania kolejnego odkrycia, które zapisze się w historii wielkich osiągnięć. Być może, gdzieś w podświadomości pracowała nad swoim dziełem, ale to przyszło bardzo niespodziewanie.

Jak widzisz możesz mieć wiele opcji do wyboru i być przygotowanym na każdą ewentualność. Po drodze możesz natknąć się na coś, co odwróci bieg wydarzeń i podążysz za czymś nowym, w zupełnie innym kierunku, nie znaczy, że gorszym. Możesz się zatrzymać i w nudzie stworzyć wizję swojego życia. Możesz, możesz, możesz, ale nie musisz. Może wykrzyczysz kiedyś swoje - EUREKA.

Komentarze

Popularne posty