Wena twórcza czyli mania tworzenia

 

Wena twórcza – czy w ogóle coś takiego istnieje? Czym jest i jak się objawia? Czy bez weny może powstać jakiekolwiek dzieło i czy mając tylko wenę bez odpowiedniego warsztatu, możemy być artystami?

W słowniku języka polskiego wena została zdefiniowana, jako zapał twórczy, zdolność i łatwość tworzenia. Taka definicja wskazuje, że natchnienie, to pewne dobre predyspozycje, ułatwiające wykonanie zadania.

Gdy słyszę słowo – wena, od razu przychodzą mi na myśl różne skojarzenia tj. olśnienie, oświecenie, możliwość znajdowania rozwiązań bez żadnego wysiłku i nadmiernej pracy, pomysły, które rodzą się w głowie od tak. A co najważniejsze, to wszystko przepełnione jest radością tworzenia i przynosi ogrom satysfakcji, jak również przekonanie, że ma to sens, nie tylko dla twórcy, ale i odbiorcy.

Artysta owładnięty manią tworzenia gubi poczucie czasu, jest całkowicie skoncentrowany na swoim dziele, ciężko odwrócić jego uwagę, pomysły w jego głowie płyną z prędkością światła, a temu wszystkiemu towarzyszy euforia.

Wielokrotnie spotkałam się ze stwierdzeniem, że nie ma czegoś takiego, jak wena twórcza, że artysta posiadający odpowiedni warsztat, zdolności, jest w stanie stworzyć coś wartościowego bez nagłego przypływu weny. Oczywiście artysta np. malarz, którego opuściła wena nie traci swoich umiejętności, jednak czy będzie miał ochotę i pomysł, aby zrodziło się oryginalne dzieło, które zafascynuje innych?

Mając odpowiedni warsztat jesteśmy skłonni tworzyć coś, co również zadowoli publikę, jednak jak wiadomo największe dzieła powstają pod wpływem bodźca nazywanego weną. Najwięksi pisarze minionych epok tworzyli w momencie przełomowych życiowych zdarzeń, wtedy gdy byli przeszczęśliwi lub, gdy przenikał ich ból istnienia, to pchało ich do przelewania wszystkiego na papier, było odzwierciedleniem ich wnętrza, dawało ukojenie i upust emocjom.

Można by teraz zadać pytanie, co sprzyja wenie i co zrobić by ją pobudzić? A może, ta cała wena, to coś, co przychodzi od tak niespodziewania.

Przyznam się, że sama chciałabym wiedzieć, jak to jest z tym natchnieniem. I jestem daleka od stwierdzeń, że wena to tylko wymysł niektórych artystów, usprawiedliwiających przestój w tworzeniu. Ostatnio naprawdę wena mi nie sprzyjała, cóż po pomysłach, które miałam, jak nie potrafiłam ubrać tego w odpowiednie słowa, cóż po czasie, który też był, skoro nie potrafiłam wykrzesać siebie odpowiednich myśli i przenieść je na ekran komputera. I pewnie są okoliczności sprzyjające rozbudzeniu weny i sposoby na jej utrzymanie, jednak to nie jest coś, co jest z nami na stałe, podobnie, jak dobry humor.

Jak u mnie objawia się wena? To po prostu spontaniczne pisanie, ciągle napływające nowe myśli i nowe pomysły. Wtedy zwykle mam pod ręką zeszyt, by móc na bieżącą spisywać, to co pojawia się w mojej głowie. To też radość pisania i chęć szybkiego podzielenia się z czytelnikiem. Wena dla mnie, to coś co ułatwia pracę podczas pisania, do tego stopnia, że pisanie staje się przyjemnością, a nie przymusem i zadaniem do wykonania. To też satysfakcja z tego, co się stworzyło i przekonanie o wartościowości treści. Myślę, że jedną z rzeczy, która nie sprzyja wenie jest presja czasu i oczekiwania odbiorców. Najważniejsze dla artystów i osób twórczych powinno być przede wszystkim to, że sens tworzenia jest wtedy, gdy daje poczucie spełnienia, przynosi satysfakcję, to z kolei wpływa na odbiorców, którzy zawsze są w stanie wyczuć intencję nadawcy.

Jeśli macie jakieś sposoby na rozbudzenie wyobraźni i tym samym sprzyjające pojawianiu się weny twórczej, to chętnie się z nimi zapoznam, dajcie znać w komentarzu.

Komentarze

Popularne posty