Uczmy się od dzieci

 

Dzieciństwo to z reguły beztroska, ciekawość, żywiołowość, zabawa, brak jakichkolwiek doświadczeń. I właśnie ten brak doświadczeń powoduje, że życie dziecka jest tak bardzo autentyczne, a zachowania szczere. To ten moment, gdy jeszcze nie ma analizy zachowań, domyślania się, chęci zaimponowania drugiemu. Później to się zmienia, a autentyczność ustępuje miejsca maskom, przemyślanym zachowaniom, konieczności dostosowania się do otoczenia. Dzieciństwo to ta chwila, w której wszystko wydaje się możliwe i proste, i być może, mogłoby takim pozostać na zawsze, gdybyśmy pozwalali sobie na bycie dzieckiem, czerpali z zachowań najmłodszych i pozwalali na prawdziwość bez cenzury.

Dorosłość to rozsadek, kontrola, odpowiedzialność, niekiedy sztuczna etykieta, powinności i dobra mina do złej gry, bo tak wypada, bo co ludzie powiedzą, bo na starość to nie przystoi, bo ktoś się skrzywi i źle o nas pomyśli. Bo to ciągłe muszę, zamiast chcę, trzeba zamiast można, powinnam zamiast mogę.

Jest tak wiele dziecięcych zachować, których pielęgnowanie przyczyniłoby się do łatwiejszego i lepszego życia:

  • szczerość; dzieci są szczere do bólu, mówią to, co myślą, nie trzeba się domyślać, czego chcą i czego pragną, nie mają oporów, aby na ulicy powiedzieć: „zobacz, jaka gruba pani”. Nie chodzi o to, żebyśmy w ten sposób demonstrowali swoje myśli, ale tak wiele razy brakuje nam szczerości, nawet w momencie, gdy ktoś pyta nas o zdane;

  • spontaniczność - to drugie ich imię; od myśli przechodzą do realizacji, bo po co czekać skoro się chcę zrobić coś konkretnego. Ich pomysły są realizowane w oko mgnieniu, a ciekawość zaspokojona do maksimum. To tylko my dorośli potrzebujemy rozkładania spraw na czynniki pierwsze, rozważania wszystkich za i przeciw, a przecież najlepsze decyzje to te z serca, bo gdy rozum jeszcze nie wie, serce już podjęło decyzję;

  • kreatywność; potrafią zrobić coś z niczego, zaskoczyć dorosłych, zorganizować czas, ich wyobraźnia jest nieograniczona, dobrych pomysłów mógłby im pozazdrościć niejeden dorosły;

  • ciekawość świata; stąd te wszystkie pytania: Po co? Dlaczego? Jak? Ich ciekawość jest niepohamowana, wszystko muszą sprawdzić, by mieć pewność, zainteresują je najbardziej banalne rzeczy, z których potrafią wykrzesać nową jakość;

  • robienie tego, na co mają ochotę; wyraźnie mówią, co ich interesuje, a co nudzi, nikt nie zmusi ich do zrobienia czegoś, co je nuży i męczy;

  • brak dbałości o to, co powiedzą inni; zdanie i osąd innych im nie straszny, nie ważne, że głośno rozmawiają na ulicy, wyrażają dosadnie sprzeciw czy śmiejąc się głośno w miejscu do tego nieodpowiednim, skoro mają na to ochotę, to to pokazują, nie kryją uczuć;

  • życie tu i teraz; dla nich wczoraj i jutro nie istnieje, to co wczoraj jest dla nich nieistotne, a jutro za bardzo odległe, by skupiać na nich uwagę, ważne, żeby się działo tu i teraz;

  • sygnalizowanie potrzeb; wyrażanie tego, co ważne i istotne, nie czekają na odpowiedni moment, ważne, aby mieć to, co w danej chwili potrzebne. To wszystko dzieje się bez zrozumienia istoty czekania, stawianie siebie na pierwszym miejscu to podstawa;

  • śmiałość -  to ich żywioł; nieśmiałość nie istnieje oczywiście dotyczy to bardzo małych dzieci. Jak już wiadomo nieśmiałość jest cecha nabytą, nikt nie rodzi się nieśmiałym. To zawstydzania dzieci przez dorosłych działa na nich destrukcyjnie: „taki duży i płacze”, „taka ładna, a niegrzeczna”, „podziękuj ładnie”, „powiedz dzień dobry”, „spójrz, jak tamten dobrze się uczy, a Ty”, „czwórka, dlaczego nie piątka”, „ piątka, dlaczego nie szóstka”, wszelakie wytykania błędów, rozczarowania ze strony dorosłych i ciągle wyższa poprzeczka. W przeciwieństwie do nieśmiałości, to temperament jest cechą wrodzoną, a spokojne dziecko, to nie zawsze nieśmiałe, po prostu nie mające potrzeby dosadnego demonstrowania swojej osoby;

  • asertywność; u nich nie znaczy dokładnie, to co znaczy. Nie dbają o to, że odmowa urazi kogoś, a ten ktoś przestanie ich lubić. Skoro nie mają na coś ochoty, to się nie godzą, dlaczego mają robić coś zupełnie wbrew sobie?

  • brak dbałości o to, co powiedzą inni; nie interesuje ich zdanie i ocena własnego zachowania, robią tak, jak czują i tak, jak im pasuje najbardziej, jeszcze nie wiedzą, że w przyszłości, tak to nie działa, a dla większości niestety rezygnacja z wielu rzeczy podyktowana jest dbałością wynikającą z chęci zadowolenia drugiej osoby. W konsekwencji uderza to w nas, bo nie żyjemy po swojemu, a i tak zawsze pojawi się ktoś, kto będzie miał, jakieś - „ale”, co do naszej osoby;

  • bezgraniczne zaufanie; ufają wszystkim, dlatego uwierzą nawet osobie ze złymi intencjami, która obieca, że zaprowadzi je do rodziców, to w ich przypadku zgubna cecha, ale wynika z czystości ich zamiarów, ufają innym, bo sami mają dobre intencje, myślą że wszyscy są dobrzy z natury, a skoro ktoś, coś obieca, to naprawdę dotrzyma słowa. Dlatego trzeba mieć świadomość swoich obietnic, raz straconego zaufania, nie da się odbudować;

  • okazywanie uczuć; to chyba najważniejsza cecha. Umieć pokazać smutek wtedy, gdy nie jest do śmiechu i radość kiedy rzeczywiście nas rozpiera, to odwaga, bo dziś trzeba mieć uśmiech od ucha do ucha, nie tylko na insta. Tylko dzieci mają wymalowane wszystko na twarzy bez zastanawiania się, jak inni to odbiorą, tak powinno być, bo przecież nie umiejąc przeżyć smutku, nie będziemy umieli poczuć radości;

  • miłość bezwarunkowo; do niedawna uważano, że tylko miłość rodzica do dziecka jest bezwarunkowa, dziś wiadomo, że taki rodzaj miłości odbywa się w kierunku dziecko – rodzic. Bez względu na wszystko, dziecko potrafi wszystko wybaczyć, to jedyna możliwość, aby przetrwać, bowiem dziecko jest całkowicie zależne od rodziców. Ich miłość jest tak wielka, że prędzej znienawidzą siebie, niż zauważą błędy rodziców. Nie chodzi to, by rodzice ich nie popełniali, ale, by umieli się do nich przyznać. Poczucie, że jest się kochanym warunkowo, rzutuje na przyszłość i skutkuje ciągłą potrzebę zasługiwania, na to uczucie i poczucie, że jest się niegodnym miłości;

Pod pewnymi względami życie dziecka jest tak banalnie proste, tak znaczy - tak, nie znaczy – nie. Nie trzeba udawać, robić dobrej miny do złej gry, chcieć zadowolić cały świat, zastanawiać się czy to ten moment. Dzieciństwo to zgoda na bycie takim, jakim się jest raz wesołym, raz smutnym, po prostu prawdziwym, to tylko na nas dorosłych spoczywa presja bycia zawsze szczęśliwym i zadowolonym z życia, bo myślimy, że będziemy bardziej lubiani, a tak naprawdę, to autentyczność i prawdziwa twarz powinna być doceniana. Bycie sztucznym wymaga wielu nakładów energii, prowadzi do zmęczenia, bo ile można udawać? To po trosze tak, jakbyśmy zdradzali siebie samych i samych siebie nie akceptowali. Zbieranie poklasków dla fałszywego „Ja” budzi niepokój i rezygnację, bo w gruncie rzeczy, to nie My jesteśmy lubiani, a wykreowany przez nas wizerunek, jest to również swego rodzaju presja bycia ciągle w określonej pozie i z zgodzie z oczekiwaniami, które to zresztą sami sobie narzuciliśmy. Tylko dziecko potrafi okazać, to co czuje i chce być podziwianym za to, jakim jest naprawdę, bez maski, bez retuszu, bez przeróbek, bez ulepszeń.

To dorosłość, po części, odbiera nam te dziecięce zasoby i przywileje, my sami również: bo trzeba skłamać, by być lubianym, bo płacz to słabość, a grzeczne dziewczynki się nie złoszczą, bo trzeba zadowolić rodziców, bo się rozchorują i zawiodą, bo trzeba słuchać rodziców, by się nie martwili, bo dbanie o siebie to egoizm, bo ciekawość to pierwszy stopień do piekła, bo nie ważne, co myślimy grunt, żeby zrobić wrażenia, bo pokorne ciele dwie matki ssie, bo..., bo... . Należy także pamiętać, że nasze pociechy nie uczą się przez to, co do nich mówimy, a przez obserwacje i tak przechodzimy od bezpiecznego świata beztroski do świata pełnego manipulacji i fałszu.

Myślę, że jest więcej rzeczy, których powinniśmy uczyć się od młodszych lub pielęgnować zachowania od dzieciństwa, to tylko niektóre wybrane przeze mnie. A Ty, jak uważasz, czego mógłbyś się uczyć od dzieci?


Komentarze

Popularne posty