W sidłach perfekcjonizmu

 

Chciałabym napisać dziś perfekcyjny wpis. Tylko pytanie, dla kogo miałby być perfekcyjny? Dla mnie jako blogera, czy dla czytelnika, odbiorcy moich treści i krytyka zarazem? Perfekcyjny, czyli jaki? Idealny, bezbłędny, nienaganny, sprawiający, że trudno oderwać się od treści i chcieć czytać więcej i więcej? Czy w ogóle można napisać coś perfekcyjnego? Czy w ogóle można zrobić cokolwiek perfekcyjnie i być perfekcyjnym? Kolejne pytanie, po co dążyć za wszelką cenę do ideału, który jest nieosiągalny, przecież zawsze można zrobić coś jeszcze lepiej. I kluczowe pytanie, perfekcjonizm to przekleństwo, czy nagroda?

Myślę, że chęć bycia perfekcyjnym, to przede wszystkim duża presja wywierana na sobie samym, to nieustanny głos wewnętrznego krytyka, który czasami staje się katem, wymagającym więcej niż możemy z siebie dać, podnoszącym poprzeczkę coraz to wyżej, oczekującym poświecenia za wszelką cenę.

W pewnym sensie perfekcjonizm to ambicja, mobilizująca do robienia nowych rzeczy. To chęć, aby osiągać więcej, zdobywać kolejne cele, wyznaczać nowe kierunki działania. Nie ma w tym nic oczywiście złego, pod warunkiem, że to nam nie szkodzi, nie jest wewnętrznym przymusem, chęcią zdobycia jedynie uznania. Jednak to, co wiąże się z podążaniem za byciem perfekcyjnym, wcale nie oznacza kolorowego życia i satysfakcji z niego, wręcz przeciwnie, to wewnętrzna walka okupiona wyrzeczeniami, zmęczeniem i nieustającym niedosytem.

Najbardziej tragiczną wersją dążenia do perfekcjonizmu jest, to że nigdy nie dojdziemy do pożądanego momentu, nie będzie końca tej drogi, którą podążamy, która pozwoli na zadowolenie i poczucie, że to ta chwila, w której możemy odpuścić. Nawet, jeśli przez chwilę poczujemy, że mamy to, co chcieliśmy osiagnąć, to za chwilę, będzie to bez znaczenia, co więcej pojawią się wyrzuty sumienia, że można było poprowadzić sprawę inaczej, a to, co zostało osiągnięte, to czysty przypadek, daleki od sprawiedliwości. Być może to mi się nie należy i nie zasługuję na pochwałę czy nagrodę.

Skąd w ogóle bierze się ten stan? Jak można przeczytać w wielu inspirujących treściach psychologicznym, niektóre nawyki kształtują się we wczesnym dzieciństwie, otoczenie też nie jest bez znaczenia. Ciągle wymagania ze strony dorosłych, mogą skutkować poczuciem bycia niewystarczająco dobrym, z kolei wpojone nawyki, nie znikną i człowiek już zawsze musi udowadniać sobie i innym, że da radę, że może więcej, nie chce zawieść. Bardzo często stoi za tym lęk przed porażką, a ciągłe doskonalenie ma temu zapobiec i sprawić, że chwilowo nasze ambicje będą zaspokojone. No właśnie na chwilę, bo perfekcjonista nie odpoczywa, nierzadko popada w pracoholizm, z jednej strony kontroluje sytuacje, w której się znalazł, zapobiega błędom i porażkom, ale przede wszystkim działa na swoją niekorzyść.

Opisywana przeze mnie strategia obronna, nie musi uaktywniać się na wszystkich poziomach życia, perfekcjoniści, to nie Ci, którzy trzymają w ryzach każdą sferę życia, może być to jedna przez nich wybrana sfera, do której będą przywiązywali szczególne znaczenie, w której się będą zatracać. Zdarza się, że ludzie stosujący ten mechanizm będą wymagali perfekcjonizmu również od innych.

Perfekcjonista nie zadowala się półśrodkami, bierze wszystko albo nic, albo angażuje się na całego, albo nie zawraca sobie głowy. Cechuje się wysokimi wymaganiami względem innych, nie mniej wymaga od siebie, jest niezwykle krytyczny, ale sam trudno znosi krytykę, traktując ją jako atak i niepowodzenie.

Wbrew pozorom perfekcjonizm, to nie tylko działania, to też niekiedy wysoko rozwinięta prokrastynacja, czyli odkładanie rzeczy na później, nie ze względu na lenistwo, ale brak wiary w powodzenie i z lęku przed tym, że to, co zaplanowane może nie dojść do skutku. Co w mniemaniu takiej osoby oznacza przegraną i świadczy o jej wartości, bo każde potknięcie, to w jej odczuciu wystarczający dowód na to, że nie jest się wystarczająco dobrym, by móc sprostać zadaniu.

Perfekcjonista nie jest w stanie racjonalnie ocenić swojej sytuacji, tak jak często wyznacza sobie utopijne cele, niemożliwe do zrealizowania, co za tym idzie, bierze na siebie zbyt dużo, narzuca dyscyplinę, niemożliwą do spełnienia, w konsekwencji nie dojdzie tam, gdzie zaplanował. Można powiedzieć, że przegrywa na starcie. Ta „przegrana”, nie jest spowodowana byciem nieudacznikiem, ale nastawieniem, i brakiem mierzenia sił na zamiary.

Czy zatem wszyscy, którzy działają, wypełniają czas pracą, wyznaczają co rusz nowe cele są perfekcjonistami? Nic bardzie mylnego.

Jak zatem odróżnić perfekcjonistę od działacza? Przede wszystkim działaczowi życie i praca przynosi satysfakcję, i zadowolenie, drobne potknięcia nie są porażką, a lekcją, z której można wyciągnąć wnioski, co zrobić, aby uniknąć ich w przyszłość. Krytyka dla działacza jest inspirująca, daje do myślenie, co zrobić, aby być lepszym. Nie traktuje jej, jak atak, a radę od serca. Oczywiście sam decyduje od kogo i co przyjmuje, która krytyka jest konstruktywna, a która wynika z zazdrości czy złorzeczenia. Człowiek działający daleki od perfekcjonizmu cieszy się z osiągnięć, nie kieruje swojej uwagi na braki, a skupia się na pozytywach. Wie, że błąd i niewiedza są wpisane w naturę człowieka i nie stanowią o jego wartości, decyduje co i na ile chce poprawić, bez wpędzanie siebie w poczucie winy, wewnętrzne katowanie.

Istnieją obszary, gdzie ocena nie jest możliwa, a dane obszary wykraczają poza ramy oceny.

Jak jeszcze w najprostszy sposób odróżnić perfekcjonizm od wspierającego działania? Na pierwszy plan wyłania się niszczycielska moc perfekcjonizmu, który uprzykrza życia, pozbawiając go kolorytu. Działanie z chęci, daje radość, spełnienie, bez względu na rezultaty, pozwala wykrzesać pozytywy, dawać mobilizację bez względu na oceny czy drobne potknięcia. Radość z sukcesu i wewnętrzne spełnienie, docenienie siebie za pomyślne zrealizowany projekt, czymkolwiek on jest, to najlepszy dowód na bycie skupionym działaczem, a nie zatraconym perfekcjonistą.

Nie ma ideałów, nie ma idealnych rozwiązań i perfekcyjnych zachowań.

Czy perfekcjonizm związany jest z poczuciem własnej wartości. Na pewno? Szukanie nowych działań to nic innego jak chęć udowodnienia sobie i innym, że dam radę. Zarówno ten związany z nadmiernym działaniem, jak i ten powiązany z biernością i odkładaniem na później. Lęk przed skonfrontowaniem się z problemem nierozerwalnie związany jest z brakiem wiary w powodzenie. I choć zaniechanie nie rozwiąże problemu, to lęk przed porażką i przed tym, że zrobię coś nieidealnie podejmując działanie, jest jeszcze większy.

Perfekcjonista jest z góry skazany na porażkę, nigdy nie osiągnie zadowolenia, zawsze będzie odczuwał niedosyt i bycie niewystarczającym. Jedyną drogą jest zmiana nawyków i chęć porzucenia idealnego perfekcyjnego życia.

Cechy typowe dla perfekcjonisty, które pomagają w osiągnięciu celów, takie jak dyscyplina, wytrwałość, dokładność, obowiązkowość niewątpliwie pomagają rozwiązywać zadania, ale czy zrealizowane przynoszą ulgę? Niekiedy powodują wypalenie i ogólne zniechęcenie, realizowanie bowiem dla odhaczanie kolejnych celów, przy braku zadowolenia jest zupełnie bez sensu i mija się z założeniami. Najlepszą drogą do pozbycia się perfekcjonizmu jest przede wszystkim uświadomienie sobie, że istnieje przytłaczający problem, a następnie praca nad sobą. Wsparcie otoczenia zaopiekowanie się własna osobą, chęć odwrócenie się od tego, co zamiast wspierać - przytłacza. Przeszłość ma znaczenie i wywiera niewątpliwie wpływ na obecną sytuację, ale by ruszyć na przodu, trzeba chcieć coś zmienić. Niekiedy bez wsparcia osób trzecich, nie jest to możliwe, ale ostateczna decyzja zawsze należy do nas.

Jak widzisz perfekcjonizm nie jedno ma inne, można działać i nie być perfekcjonistą, można nie robić nic i nim się stać. Jak wszystko da się naprawić, wystarczy chcieć stanąć z problemem oko w oko, porzucić sztuczne ramy, własne wymogi, wewnętrznego krytyka, zacząć działać z przyjemności, a nie z przymusu.

Dlatego nie bój się być nieperfekcyjny i nie bój się działań nieperfekcyjnych, tylko dzięki temu dojdziesz na szczyt, z którego będziesz mógł obserwować najpiękniejsze widoki. Być może cele, które sobie wyznaczasz nie są Twoimi celami, a chęcią zaspokojenia wymagać otoczenia i innych osób. Tylko działania z własnych, głęboko skrytych potrzeb przynoszą satysfakcję. Nie musisz robić niczego perfekcyjnie wystarczy, że zrobisz to dobrze, wtedy wystarczy Ci czasu, by po prostu żyć i się tym cieszyć. Ty sam najlepiej znasz swoja wartość. Powodzenia!






Komentarze

Popularne posty