To są 2 urodziny Dziennikarskich inspiracji


  „Jaki sens miałoby pisanie,

 gdyby nie stała za nim wola 

 prawdy?”

                                                                                                                                  Hermann Hesse

Dziś są drugie urodziny mojego bloga. Dokładnie dwa lata temu opublikowałam pierwszy post na Dziennikarskich inspiracjach. Uważam, że każda okazja jest dobra do świętowania.

Co dziś świętuję?

Przede wszystkim mój mały sukces. Co w tym przypadku oznacza wytrwałość, walkę z czasem, podążanie za inspiracjami. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że to żaden wyczyn, co parę dni, coś tam sklecić i puścić w obieg. Jeżeli miałabym takie podejście do tematu, to rzeczywiście nie ma nic prostszego, jak coś tam nabazgrać, czy na klikać. Jednak ja w swoje pisanie wkładam całe serce. Już tak mam, wszystko albo nic, albo oddaję się czemuś bez reszty, albo w ogóle się za to nie biorę. Jeśli nie jestem w stu procentach przekonana, co do jakości wpisu, to po prostu nie publikuję, jest to dla mnie zasada numer jeden, której trzymam się od początku. Oczywiście mam świadomość, że jedne wpisy są lepsze, inne mniej dobre, z różnych przyczyn, ale nigdy nie udostępniam wpisów, jeśli mam wątpliwości, czy miotają mną negatywne emocje, co do słuszności treści.

Dwa lata tworzenia wpisów, to długie godziny spędzone przy komputerze, czasem i nad kartką papieru, to długie rozważanie nad tym, jak ugryźć temat i czy warto go poruszać.

Dwa lata pisania, to podążanie za czytelnikiem i szukanie inspiracji, którym on się nie oprze. Jednak niezmiennie mogę powiedzieć, że są to wpisy pełne szczerości i autentyczności, myślę że dziś priorytetem powinna być całkowita autentyczność, aniżeli szukanie odbiorców na siłę, co dla mnie przeczyłoby w ogóle sensowi pisania. Dość jest blogów pod publikę, takich, których zadaniem jest jedynie przyciągnąć czytelnika i upewnić go w przekonaniu, że o czym, by nie pomyślał to ma racje i jest tak super, i wszystko jest takie oczywiste, i proste.

Dla mnie autentyczność pisania to pokazywanie prawdy, a nie ubarwianie rzeczywistości i manipulowanie czytelnikiem, by ten po przeczytaniu miał ochotę odlecieć, czy czuł się, jak po medytacji, moim celem jest skłonienie odbiorcy do refleksji i przemyśleń. Tak, by po lekturze tekstu sam zadał sobie pytanie, co myślę na dany temat? Czy aby tak jest na pewno? Może to tylko złudzenia? Nie podaje gotowych rozwiązań, a zachęcam do przemyśleń. Czasami sama wręcz w tekstach zadaje pytanie, sama niekiedy mam wątpliwości i tymi wątpliwościami dzielę się z czytelnikiem, bo zawsze punt widzenia zależy od punktu siedzenia i bardzo szybko można zmienić zdanie, nawet do kwestii oczywistych. Nie chodzi o to, aby każdy się ze mną zgadzał, a poznawał inne spojrzenie, inne argumenty. Ciekawa treść, to nie taka, z którą się zgadzam, a taka, która w pewien, sposób do mnie przemawia, pomimo różnic światopoglądowych.

Dwa lata pisania bloga, to również spoglądanie na statystyki lecące na łeb, na szyję. Przyznam, że mam za sobą moment, gdy zaczęłam się zastanawiać czy to wszystko ma sens, miałam wrażenie, że mojego bloga czyta kilkanaście osób. Z jednej strony nie powinno mnie to dziwić, bo nigdzie go nie promowałam, nie udostępniam linków, jednak z drugiej było to rozczarowanie, bo oczekiwania i założenia były inne.

W pewnym momencie nastąpił przełom, który ciągle się dokonuje, a ja obserwuję statystyki z lekkim, a nawet wielkim niedowierzaniem. Zaczęłam pisać więcej, z pomocą przyszło również Blogowisko.net, które promuje mojego bloga. Kwiecień dał ok. 200 wyświetleń więcej niż marzec. Moim celem nie jest znajdowanie nowych, przypadkowych czytelników, ale takich, którzy będą chcieli wracać, bo mój blog będzie ich interesował i pociągał.

Czy brakuje mi czasem weny?

Oczywiście, jak każdemu twórcy, nie można być cały czas natchnionym i chodzić z głową pełną pomysłów. Tak, jak nie można cały czas być w euforii. Są też i takie momenty, że nie nadążam zapisywać swoich pomysłów. Dlatego zawsze mam przy sobie kartkę i długopis przy sobie, prowadzę notatki, spisuję, to co przyjdzie mi do głowy, zapisuję ciekawe myśli, na które, gdzieś się przypadkowo natknę, by później móc je przywołać i się do nich ustosunkować.

Największy problem w pisaniu bloga?

Dla mnie niezmiennie czas, a konkretniej mówiąc jego brak. Jak na lekarstwo jest wpisów, które powstały od początku do końca bez odrywania rąk od klawiatury. Nawet, jeśli zdarzy mi się właśnie taki wyczyn, to odkładam laptopa, by za jakiś czas, przeczytać kolejny raz, wyłapać ewentualne błędy, nierzadko czytam na głos, to pomaga wychwycić mankamenty, których nie powinno być w przekazie.

Najbardziej pożądana chwila?

Uwielbiam moment, gdy tekst jest gotowy do publikacji, zapisany w folderze, czekający na odpowiedni moment, by pójść w internetowy obieg. Później szukam odpowiedniego zdjęcia, tudzież obrazka, wymyślam tytuł, uzupełniam etykiety, przenoszę tekst z foldera na bloga i gotowe. Następnie pozostaje dać znać znajomym i nieznajomym z fb, że kolejny post jest gotowy i czeka na Dziennikarskich inspiracjach. I to całe kulisy blogowania. Z jeden strony banalne zasady, z drugiej wymagające zaangażowania, by to co się narodziło w mojej głowie mogło zobaczyć światło dzienne. Jeśli chcielibyście poczytać więcej o kulisach blogowania, to polecam wam inne wpisy: „ Jubileusz – 100 wpis”, „Życie, jako największa inspiracja”, „To już rok”, nie ma sensu bym powielała własne posty. W szczególny sposób polecam niezmiennie najpopularniejszy tekst na blogu, a mianowicie - „Współczesną opowieść o Kopciuszku”, tekst ten doczekał się rozszerzonej wersji, przeszedł małą metamorfozę i mam wobec niego pewne plany, ale wszystkiego dowiecie się w odpowiednim czasie. Obiecuję, że za kilka miesięcy będziecie mogli przeczytać nową, udoskonaloną wersję mojej interpretacji Kopciuszka.

Dziś świętuję w domu z rodziną, z okazji dzisiejszej rocznicy upiekłam nawet tort, który jest równie kolorowy, jak ten blog. Liczę na to, że za rok o tej porze, również będę pisała specjalny tekst, wtedy z okazji już trzecich urodzin bloga. Mam nadzieję, że mi w tym pomożecie, liczę na Waszą obecność i wzrastającą frekwencję.



Dziś to na tyle, będzie mi niemiernie miło, gdy zechcecie zostawić komentarz pod tym wpisem. Dziękuję za wszystkie komentarze pod jubileuszowym postem z okazji 100 wpisu, jak również za wszystkie komentarze i reakcje na fb oraz wszystkie miłe słowa jakie mogłam od Was usłyszeć.

Bez Was to kompletnie nie ma sensu, pozdrawiam świątecznie M. W.



Komentarze

Popularne posty