Koronawirus - ostatnia prosta

Maska ochronna na twarz, czarna, bawełniana || AlmaMed

             Słowo koronawirus w przeciągu ostatnich kilku miesięcy był odmieniany przez wszystkie przypadki, rozgrzewał internet do czerwoności. Wirus w koronie zdominował radio, telewizję, prasę. Wszystko pozostałe zostało odsunięte na drugi plan. Miało się wrażenie, że nic już nie ma znaczenia w dobie pandemii. Z tygodnia na tydzień stosunek ludzi do koronawirusa zmieniał się jak w kalejdoskopie. I jak na początku wprawiał wszystkich w przerażenie i osłupienie, tak dziś staje się tematem żartów, powodem wytykania błędów rządowi, upatrywania wprowadzania nowego porządku świata, przez jeszcze nie do końca wiadomo kogo. Na początku mogło się wydawać, że to wszystko da poczucie zjednoczenia między ludźmi, dziś nierzadko temat ten jest powodem kłótni i waśni.
       Wśród komentujących nie mogło zabraknąć gwiazd i celebrytów. W zdecydowany sposób stanowisko w sprawie wirusa zabrali: Edyta Górniak, Wiola Kołakowska, Ivan Komarenko. Oni jednoznacznie i otwarcie sprzeciwili się chęci noszenia maseczek, czy zdeklarowali, że nikt i nic nie zmusi ich do szczepień, jeżeli nawet w najbliższym czasie szczepionka zostanie wynaleziona, a jak niektórzy twierdzą była zanim doszło do „wybuchu pandemii”.
Kłótni nie zabrakło nawet w telewizji śniadaniowej, gdzie na wizji doszło do spięcia między znanym już lekarzem, a sportowce. Są i tacy, którzy postanowili wykorzystać zaistniałą sytuacje i wręcz się na niej wylansować. Do dziś nie milkną echa, po aferze jaka rozpętała się w sieci, po tym jak słynna piosenkarka Kasia Kowalska podzieliła się z fanami przykrą informacją. Jej córka trafiła do szpitala, była intubowana, a jej stan był bardzo poważny. Wszystko to działo się w czasie, gdy panika z wirusem nakręcała całą Polskę. Piosenkarka nie wyprowadziła z błędu komentujących, przekonanych, że przyczyną choroby córki jest owy wirus. Nie dziwi to, że po czymś takim wylała się na nią i jej córkę fala hejtu. Prawdopodobnie wszystko to było zamierzone i cel był jeden zwrócić na siebie uwagę, skierować światła jupiterów. Jak by tego było mało, wbrew wszystkim zakazom Kowalska zagrała koncert, a jeszcze kilka dni wcześniej apelowała o pozostanie w domu, ze względu na to co spotkało jej córkę Olę. Kowalska zniesmaczona krytyką jaka ją dotknęła napisała: „Możecie wygadywać bzdury na mój temat, ale odpier..... się od mojej córki”. Napis ten pochodził z koszulki, którą piosenkarka pokazała na instagramie. Oczywiście Kowalska miała żal do internautów i duże poczucie niesprawiedliwości. Nie dziwi jednak fakt, że ludzie poczuli się oszukani i mieli za złe Kowalskiej, iż wykorzystała sytuacje panującą w kraju, aby zwrócić na siebie uwagę. Wszystko wskazuje na to, że się jej udało, tylko efekt nie był już taki spektakularny jakiego zapewne oczekiwała. Niedawno jej córka w sieci opublikowała zdjęcia, na których demonstrowała swoje blizny - pamiątkę po intubacji.
             Stanowisko moje w sprawie koronawirusa znacie, jak również do chęci, a raczej niechęci noszenia maseczek, o tym pisałam w poprzednich artykułach. Dziś moje podejście do całej epidemii, czy tam pandemii jest takie samo jak większości ludzi w naszym kraju.
Sorry, ale propaganda się nie udała, ani w Polsce ani myślę na świecie. No bo jak tu wierzyć śmiertelnego wirusa jak już nawet lekarze zaczynają mówić o co chodzi. Jak wierzyć w wirusa, gdy raczą nas widokami trumien sprzed lat, jak wierzyć, gdy otwarcie mówi się o premiach dla pielęgniarek w zamian za siedzenie cicho, jak wierzyć skoro szpitale, które miały być tak oblężone przez chorych - stoją puste? Jak wierzyć w to wszystko, że to takie śmiercionośne skoro z dnia na dzień przybywa ozdrowieńców, a z choroby wychodzą stuletni pacjenci?
Jak wierzyć skoro nadal nikt nie zna nikogo chorego, ani o nim nie słyszał, ani nie słyszeli jego znajomi i znajomi znajomych. Mimo, że kolejne dni wskazują na trzysta, czy czterysta nowych zakażonych osób i jak podają, są nawet ofiary. Mówiono o mającej dokonać się selekcji naturalnej, której to przyczyną miałby być popularny COVID 19 i tu pewnie jest coś ma rzeczy, tyle że nie z racji COVIDA, ale z powodu zaniechań w leczeniu ludzi na naprawdę istniejące choroby.
Co jest dla mnie najdziwniejsze i nie zrozumiałe najbardziej. Rząd pozamykał szkoły, sklepy, instytucje, granice, ośrodki kultury, resteuracje i inne miejsca, gdzie zakażeń było kilkanaście dziennie. Dziś i jeszcze kilka tygodni wcześniej znoszone są obostrzenia, gdy zakażeń niezmiennie cały czas po trzysta.
Pytam po co było to wszystko, po co było komplikować ludziom życie, pozbawiać pracy, wprowadzać zamieszanie w edukacji, uniemożliwiać wzięcie ślubu i zrobienia wesela itp.? Po co skoro pandemia niby jest, a wszystko jakby odbywa się jej nie było?
To samo w maskami, z których śmiał się na początku sam Minister Zdrowia, później z dnia na dzień były wprowadzone, a dziś przy takiej liczbie nowych zdiagnozowanych przypadków są znoszone, na całe szczęście zresztą, bo sensu w chodzeniu w masce na powietrzu nigdy nie widziałam, nawet, gdyby z tym Covidem była prawda. Jeszcze chwila będzie można je zdjąć w pomieszczeniach. Gdzie tu sens i logika. Gdzie tu konsekwencja postępowania? Czyżby zakupione maseczki zostały już skutecznie sprzedane?
Wiecie co mnie zdziwiło najbardziej - to posłuszeństwo zakrywania nosa i ust. Wszyscy posłusznie nosili maski, jakby naprawdę wierzyli w wirusa w koronie. Albo po prostu bali się mandatu, no i skoro mus, to mus.
Zastanawiam się kiedy to wszystko się skończy, nie nie pandemia, ale to straszenie ludzi, którzy zresztą już nie dadzą się zastraszyć, tak jak mam nadzieję nie dadzą sobie wmówić, że szczepionka uratuje im życie. Bo niby na co ma pomóc? Może jej celem jest zasilenie kieszeni firmom farmaceutycznym, albo zapewnienie błogiego spokoju tym najbardziej bojaźliwym? Może ma nam do zaoferowania coś o czym jeszcze nie mamy pojęcia?
              Antycovidowcy, bo tak nazywa się osoby, którzy nie ulegli ogólnej panice, albo z biegiem czasu przejrzeli na oczy, nie są antyszczepionkowcami i Ja bynajmniej nigdy do tej grupy nie należałam, a i wszystkie moje dzieci były i są szczepione według kalendarza szczepień. Jeśli natomiast chodzi o szczepionkę w związku z koronaświrusem mówię stanowczo NIE.
I nie sadzę, że w tej kwestii coś się zmieni. W tym przypadku, będę jak niewierny Tomasz i nie uwierzę dopóki nie zobaczę. Jak na razie nic nie wskazuje, że miałabym być świadkiem objawienie się koronawirusa wśród rodziny, bliższych lub dalszych znajomych.
Mam nadzieję, że intuicja mnie nie zwiedzie, jak nie zwiodła mnie podczas świąt Wielkanocnych, gdy potulnie nie siedziałam w domu, a delektowałam się tradycyjnymi świętami, jak wtedy, gdy odwiedziłam cmentarz pomimo zakazu, który złamałam zresztą jak można było zaobserwować nie tylko Ja i nie chodzi mi tu tylko o prezesa Pis - u J. Kaczyńskiego, ale wszystkich, którzy to zrobili nie dostosowali się do wymogów. Dziś cieszę się, że się nie dostosowałam do ogólnie panujących zasad i jak mniemam pewnie większość z nas świąt nie spędziła tylko z domownikami. Dziś widzę, że nie było warto stosować się do wszystkiego co nam oferowali w ramach bezpieczeństwa. Oczywiście na początku jak każdy, nie wiedząc co jest grane, wychodziłam z domu tylko i wyłącznie po zakupy, jak już pisałam. Z biegiem czasu znudzona rozbieżnymi danymi, różnego rodzaju matactwami przejrzałam na oczy.
                Także czas wracać do normalności Kochani, planować wakacje, myć rączki nie odliczając do trzydziestu, nie musieć już nucić przy tym znanych przebojów. Czas na legalne odgarnianie włosów z czoła i nie traktowanie własnych rąk jako najgorszego zagrożenia, czas, aby przestać traktować ludzi w kolejkach jak trędowatych. To już czas, aby podać sobie rękę, a nie stukać się łokciami, czy butami. Czas zapomnieć o płynach do dezynfekcji i wychodzeniu z domu tylko w razie potrzeby, czas porzucić rozmowy na skype i przenieść się do rozmów w realu.
Czas wracać do normalności, takiej jak przed tą całą nieudaną próbą manipulacji.
Czas najwyższy porzucić hasło: „zostać w domu”, na „wychodź z domu”, „będzie dobrze” na „jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej”, bo nie taki wirus straszny jak go malują.

Komentarze

Popularne posty