Zmiany, zmiany, zmiany...





Drodzy czytelnicy Dziennikarskich inspiracji, po krótkiej przerwie wracam do pisania artykułów i publikowania ich na blogu. Do czego była mi potrzebna pauza w pisaniu, już spieszę wyjaśnić? Otóż, u mnie zmiany, zmiany, zmiany, a konkretniej mówiąc przeprowadzka, która pochłonęła mnie bez reszty. I choć wszystko przebiegło szybko, sprawnie i bezboleśnie musiałam ograniczyć swój kontakt z wirtualnym światem i skupić się w tym czasie na rzeczach priorytetowych, czyli w tym przypadku, na pakowaniu, planowaniu, rozpakowywaniu i wielu innych rzeczach. Każdy kto choć raz w życiu zmieniał miejsce zamieszkania, będzie wiedział o czym piszę. Wolę skupić się na jednej rzeczy niż łapać kilka srok za ogon i pisać bezsensowne artykuły, którym daleko byłoby do ideału, a pisanie na odczepnego jest dla mnie bez sensu. Myślę że o tyle moje pisanie ma sens, o ile staje się przyjemnością, a nie tylko obowiązkiem i przymusem. Dlatego uczciwiej było na jakiś czas zaprzestać pisania, niż wstawiać nędzne „artykuliki”, oszukiwać czytelnika i zachęcać do czytania. Szanuję swój czas, ale także osób, które wchodzą na bloga by przeczytać kolejny pojawiający się tam tekst.

Lepszego początku nowego roku nie mogłam sobie wyobrazić, w końcu znaleźliśmy mieszkanie, które odpowiadało nam w stu procentach, więc długo się nie zastanawialiśmy i decyzja o kupnie własnego M, zapadła niemal błyskawicznie, praktycznie wciągu kilku minut od obejrzenia naszego potencjalnego lokum. Później tylko formalności, pakowanie, przewożenie rzeczy, no i jesteśmy zupełnie na swoim i u siebie. Lepszego prezentu na moje 35 urodziny nie mogłam sobie wymarzyć, bowiem decyzja zapadła dokładnie w dniu moich urodzin. Także od dziś moje artykuły będą powstawały w nowym miejscu, w nowym mieszkaniu i mam nadzieję, że będzie widoczna w nich nowa energia, która sprawi, że będą jeszcze lepsze i ciekawsze.

Przeprowadzka, to małe wyzwanie, które potrafi wywrócić zwykły harmonogram dnia do góry nogami, wyssać nagromadzone zasoby energii, tym bardziej, gdy temu wszystkiemu zaczynają towarzyszyć infekcje własne i dzieci, niespodziewany ból zęba, ale jak wiadomo choroby przychodzą w najmniej spodziewanym momencie i w najmniej odpowiednim. A jak większość się orientuje sezon chorobowy w pełni, taka pogoda, taki mamy klimat. Na szczęście wszystko zażegnane, zarówno przeziębienia jak i rozpakowywanie kartonów. Teraz pozostało mi jedynie dopieszczenie nowego domu, nadanie mu takiego charakteru o jakim zawsze marzyłam. Moim celem na najbliższy czas jest stworzenie przytulnego wnętrza w dobrym guście, w którym Ja i moja rodzina będziemy czuli się jak najlepiej. Przecież dom, to miejsce, które jest w stanie zastąpić Ci cały świat, ale nigdy cały świat nie zastąpi Ci domu. Wszystko wraca na odpowiednie tory, na swoje miejsce. I choć odczuwa się zmęczenie, to jest to pozytywny rodzaj wyczerpania i zresztą bardzo przyjemny. Mogę powiedzieć że kolejny życiowy plan powiódł się i mam wrażenie, że jesteśmy w miejscu, w którym powinniśmy być i widocznie taki był dla nas plan. Oczywiście sami z mężem, bez pomocy innych osób, wszystkiego w tak ekspresowym tempie byśmy nie ogarnęli. W takich sytuacjach pomoc jest nieoceniona i niezbędna. W czasie naszej przeprowadzki dzieci były pod profesjonalna opieką babci. Firma transportowa również odegrała ogromna rolę i dzięki niej wszystko przebiegło zaskakująco  sprawnie. Doceniamy również chęć pomocy ze strony mojego już dorosłego siostrzeńca, który zechciał włączyć się w to całe zamieszanie. Pomimo tej całej pomocy i tak mieliśmy co robić, a o nudzie nie było mowy, aż strach pomyśleć, gdybyśmy ze wszystkim zostali sami.

Każdy z nas z natury w mniejszym lub większy stopniu przywiązuje się do miejsca, w którym żyje. I do byłego mieszkania, które dziś jest już przeszłością odczuwam sentyment i mam związanych z nim wiele wspomnień, mogę powiedzieć, że było nam nam dobrze, spędziliśmy w nim siedem kolejnych lat naszego życia, wydarzyło się mnóstwo rzeczy, ale teraz czas zacząć nowe, jeszcze lepsze życie zupełnie w naszym mieszkaniu, długo wyczekiwanym i wymarzonym.

Przekonałam się również, że da się żyć bez internetu, do którego nie miałam dostępu przez kilka dni i powiem Wam da się i czasami warto spróbować, odłączyć się od tego internetowego zgiełku, w którym jesteśmy bombardowani nieustannie nowymi informacjami, plotkami, newsami, tragediami itp. Na dłuższą metę pewnie nie dałoby się tak żyć, ale od czasu do czasu można się w ten sposób, mówiąc żargonowym językiem, odmóżdżyć. To taki swego rodzaju detoks dla naszego umysłu, polecam wszystkim, bo warto.

W mojej głowie pojawia się wiele pomysłów, o których warto byłoby napisać i skłonić czytelników do refleksji. Tytuł kolejnego artykułu, który pojawi się za kilka dni to: „Czego szkoła nie uczy, a powinna”? A w nim, o tym jak pamięć naszych dzieci zostaje zaprzątana niepotrzebnymi wiadomościami i dlaczego szkoła nie nauczy tego, co przydaje się każdemu z nas bez wyjątku. O tym właśnie między innymi będzie mój kolejny wpis, który mam nadzieję, że Was zainteresuje i pochłonie. Pozdrawiam wpadajcie na Dziennikarskie inspiracje.

M. W.

Komentarze

Popularne posty