Nie bój się chodzenia

lista para la escuela

       Jak mówią statystyki, z roku na rok przybywa zwolnień uczniów, z lekcji wychowania fizycznego. Zwolnienia lekarskie maja nie wiele wspólnego z faktycznym stanem zdrowia ucznia. Dosłownie mówiąc są to zwolnienia na życzenie, bez jakiejkolwiek medycznej podstawy. Dzieci i młodzież coraz rzadziej chcą ćwiczyć na w-f. Jak niektórzy twierdzą zajęcia te pozostawiają wiele do życzenia, nie spełniają oczekiwać. Niekiedy wynika to także z niechęci do sportu lub z obawy przed kompromitacją, przeważnie dotyczy to uczniów o mniejszej sprawności, nie lubiących gier zespołowych, którym daleko do bicia rekordów i bycia na najwyższym podium. Wtedy lekcja w-f staje się niepotrzebnym stresem i swego rodzaju frustracją, powodem kompleksów.
       Nie każdy musi pałać miłością do sportu, tak jak nie każdy musi lubić każdy inny przedmiot jaki proponuje szkoła. Ciężko powiedzieć, czy nieuczestniczenie w lekcjach w–f, tak bardzo wpłynie na zdrowie, sylwetkę, kondycję. Zależy to w dużej mierze od tego jak aktywnie i sumiennie uczestniczymy w tego typu zajęciach. To wszystko i tak pozostanie w kwestii uczniów i ich rodziców.
Jednak nie chcę poświęcić tego tekstu na zastanawianie się nad tym, czy warto chodzić na w-f, czy też nie. Nie będę pisać o plusach i minusach, nie będę pisać chodźcie na tą lekcje, posyłajcie dzieci. Sama nie przepadałam za w-f, nie czekałam na ta lekcję z utęsknieniem, jednym słowem nie ubolewałabym wtedy, gdyby takiego przedmiotu nie było. Chociaż lubiłam inne formy aktywności tj. taniec, czy jazdę na rowerze.
      Dziś chciałabym zwrócić uwagę na coś o wiele ważniejszego, na możliwość ruchu, którą odbierają rodzice swoim dzieciom każdego dnia. Nie dziwi mnie już w ogóle niechęć do w-fu i notoryczne zwolnienia, w sytuacjach gdzie samo pójście do szkoły staje się wysiłkiem, ponad wszelkie możliwości dzieci.
Wiadomo, że wszystko się zmienia, dziś już każdy, no prawie każdy, ma samochód i prawo jazdy, wiadomo, że każdy chce ułatwić życie i korzystać z dobrodziejstw motoryzacji. Jednak, tak jak w przypadku wielu rzeczy wszystko w nadmiarze szkodzi i tylko rozsądne korzystanie z wszelakich udogodnień ma sens.
Dzieci są wożone wszędzie: do szkoły, ze szkoły, na zajęcia dodatkowe. Zawsze znajdzie się wymówka, bo nie taka pogoda, w zimę za zimno, a w lato za gorąco, bo tak będzie szybciej, bo dziś mi się nie chce. W wielu przypadkach wcale nie oznacza to, że szybciej dotrzemy do celu biorąc pod uwagę korki, które zresztą do przyjemności nie należą. Podobne jak nie należy do przyjemności szukanie miejsca parkingowego. Ja takim porankom mówię - nie dziękuję, pomimo że jak większość też mam samochód i prawo jazdy. Jeszcze kilkanaście lat temu liczba samochodów była nieporównywalnie mniejsza, a dzieci do szkoły docierały. Bez względu na pogodę, odległość od domu, bez względu na wiele innych rzeczy. Wszyscy byli zdrowsi, wydawać by się mogło bardziej zadowoleni z życia, z mnóstwem energii na resztę dnia. Z ciężarem plecaka też jakoś wszyscy dawali radę. Dziś nawet jeśli plecak jest ciężki, to jego zawartość i tak bardziej doskwiera rodzicom, którzy w pierwszych latach odprowadzają dzieci do szkoły. Pewnie, że dziś skoro mamy samochody, to chcemy żeby w razie potrzeby nam służyły, tym bardziej jeżeli droga do szkoły, czy do pracy nie jest krótka. W takich przypadkach jest to zrozumiałe i usprawiedliwione. Niestety wiele osób pomimo przysłowiowych kilku kroków, codziennie zawozi i przywozi dzieci do szkoły. Jakby tego było mało podwożenie odbywa się nieomal pod same drzwi szkoły, no bo przecież dlaczego dziecko miałoby zrobić kilka zbędnych kroków i nie daj Boże jeszcze by się spociło. Najlepiej później jeszcze wręczyć dziecku paczkę chipsów, telefon komórkowy i sprawa załatwiona. Zero ruchu, puste kalorie i pochłaniacz czasu dwudziestego pierwszego wieku, całkowicie odcinający dzieci od świta, ruchu i rzeczywistości. Od nauczycieli przedszkola wymaga się codziennych spacerów ze swoimi podopiecznymi, bez względu na pogodę. Tymczasem dzieci te przywożone są do placówek samochodami i w taki sam sposób wracają do domów. Gdzie tu sens i logika? W takich wypadkach spacer z rodzicem w zupełności by wystarczył.
     Takie rzeczy robimy sobie i swoim dzieciom. Coraz popularniejsze w dzisiejszych czasach są fitness cluby, siłownie, uczestniczenie w aerobicu i innych formach aktywności. I nie ma nic w tym złego, ruch to zdrowie, możliwość rozładowania stresu, spędzenia miło czasu, tylko jak to się ma do tego, że na te wszystkie rozrywki dojeżdżamy samochodem. Dotyczy to w większości dużych miast, gdzie wybór rozrywek i rekreacji jest ogromny.
Ludzie jadą na miejsce samochodem, by później zmęczyć się na siłowni.
Chore. Szczególnie ruch powinien odgrywać dużą rolę u osób pracujących za biurkiem, gdzie ruch jest ograniczony na co najmniej osiem godzin.
      Tyle mówi się o zdrowym trybie życia, a odbieramy sobie coś tak naturalnego jak zwykły spacer. Nie trzeba od razu przebiec maratonu, jeździć na dalekie wycieczki rowerowe, spędzać godzin na siłowni. Warto zacząć od zwykłych spacerów. Zwykły marsz poprawia krążenie, kondycje, jak każdy ruch przyczynia się do wydzielania endorfin, niezbędnych do dobrego samopoczucia.
    Zastanówmy się do jakiego trybu życia przyzwyczajamy nasze dzieci i jaki przykład dajemy im własną postawą. Nie dość, że komórki zdominowały nasze życie, to jeszcze przyczyniamy się do całkowitego bezruchu, który już jest nie tylko spowodowany siedzeniem z nosem w komórce, ale też brakiem chodzenia. Przecież chodzenie nie boli, co więcej przynosi same korzyści. Obserwując dzisiaj ludzi można by powiedzieć, że o tym zapomnieli.
      Nie dziwmy się zatem, że nasze dzieci stronią od uczestniczenia na lekcjach wychowania fizycznego, czy rezygnują z dostępnych dziś form sportu, poniekąd to my ich do tego przyzwyczajamy i dajemy na to przyzwolenie. Wiele rzeczy dzieję się za aprobatą dorosłych. Nie możemy wymagać od naszych dzieci czegoś, skoro sami nie świecimy przykładem.
Statystyki ostatnich lat są zatrważające. Z roku na rok przybywa ludzi otyłych, w tym dzieci. Jak wiadomo to nie tylko uwarunkowania genetyczne, ale także nieprawidłowa dieta i zbyt pasywny styl życia. Przecież nie trzeba tak wiele, by cokolwiek zmienić na lepsze. Zatem chodźmy, spacerujmy, ruszajmy się, to nic nie kosztuje, a może zmienić tak wiele. Ruch to zdrowie, pamiętajmy o tym każdego dnia.

Komentarze

Popularne posty